Na dosłownie minutę oniemiałem przez słowa klaczy. Uderzyła mnie słuszność tych słów, klacz niecierpliwie zastukała kopytem o ziemię.
- Odebrało Ci mowę? – klacz popatrzyła na mnie z wzgardą, albo mi się wydawało. Popatrzyłem na nią i się otrząsnąłem.
- N-nie –zacisnąłem zęby, i rozejrzałem się. Przypomniały mi się jak nie mile zachowała się klacz na początku, ale nic nie powiedziałem żeby nie wszczynać bezpotrzebnej kłótni.
- To dobrze, widzę, że przynajmniej dotarły do ciebie moje słowa. –zmrużyła oczy i mi się przyjrzała.
Przełknąłem ślinę, ale potem zrozumiałem, że boję się jak dziecko. W głowie skarciłem się za takie zachowanie, nie jestem już źrebiątkiem które mamusia musi przytulić i pocieszyć. A potem tym bardziej ogłupiałem.. boję się.. klaczy? To do mnie nie podobne,
- Jak się nazywasz? –spytałem śmiało. I wyprostowałem się.
- Tenebris –powiedziała z przekąsem klacz.
- Ja nazywam się Eragon. –pogrzebałem kopytem w ziemi.
Niestety, moja ciekawość wzięła górę i spytałem:
- Zawsze jesteś taka ,,miła”? –Po chwili pożałowałem tych słów, mam nadzieję że Tenebris znowu mnie nie skrytykuje, ale co mogę się spodziewać?
<Tenebris? Mama nadzieję, że napisałam słowa Tenebris zgodnie z jej charakterem. Btw. Moja wena uciekła na chwilę obecną>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!