Strony

4.12.2017

Od Yatgaar do Bush Brave'a ,,Zero świadków"

- Tayfun wie o naszym istnieniu. Trzeba coś zrobić zanim to rozgada. - powiadomił mnie ściszonym, napiętym głosem Bush Brave. Przez chwilę w milczeniu, z wzrokiem utkwionym w jednym punkcie, analizowałam wszystko. Jeden z koni najwyraźniej musiał znaleźć się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie, ale to nie zmieniało faktu, że frakcji groziło poważne niebezpieczeństwo. Tylko czekać, aż powie o tym władcy, i podejrzenia zapewne padną prosto na nas. Należało działać szybko i bezgłośnie. Układałam kolejne elementy układanki uważnie, lecz w miarę prędko, aż wyszedł mi całkiem niezły obraz planu na morderstwo.
- Nie ominie cię nagroda. Musimy natychmiast coś zrobić. Zaprowadź tego idiotę na te oto urwisko. - wskazałam łbem wznoszącą się wysoko ponad plażą prawie niewidoczną linię przepaści i piaszczyste, sypkie zbocza, na których ofiara nie miała szans. - Choćbyś miał go zaciągnąć siłą. Tam wszystko skończymy.
- Ta jes.- rzekł entuzjastycznie ogier i pokłusował w stronę reszty stada. Obejrzałam się na włócznię z błyskiem w oku.
- Znów pora, byś pokazała, co potrafisz. - szepnęłam do siebie, i ruszyłam do celu.
~Pół godziny później~
Czekałam przyczajona wśród drzew, zaciskając zęby na drewnianym uchwycie. Stalowy grot na końcu odbijał nikłą, zimową poświatę, błyszcząc wśród śnieżnego, leśnego krajobrazu. Słyszałam nikły szum fal jeziora Uws, a wkrótce dołączyły do tego odgłosy radosnej gawędy. I faktycznie, niedługo potem ujrzałam Tayfuna i Bush Brave'a zmierzających w moją stronę. Stanęli niedaleko brzegu urwiska, po czym siwek odezwał się cicho:
- Dobrze, więc jaką masz do mnie sprawę? - uznałam to za odpowiedni moment. Zagalopowałam. Ogier szybko zorientował się w całej sytuacji, i wierzgnął w stronę towarzysza, jednak nie miał już żadnych szans. Doskoczyłam do niego, a ostrze włóczni wbiło się głęboko w ciało, w okolicach słabizny. Koń jęknął głucho, spróbował odwrócić głowę, by mnie ugryźć. Natarłam na niego i przewróciłam, nim zdążył cokolwiek zrobić. Przeciwnik leżał bezsilnie na ziemi, młócąc nogami w powietrzu. Uśmiechnęłam się jadowicie, i podeszłam powoli, po czym podniosłam kopytem jego podbródek, by mógł mi spojrzeć w oczy. Ten strach napełniał mnie tylko siłą.
- Dobranoc. - syknęłam, i wbiłam grot w pierś. Krew trysnęła obficie, całe szczęście w drugą stronę. Odeszłam nieco, by nie poplamić się i nie zdradzić w ten sposób po powrocie do klanu. Pomogłam podnieść się z ziemi członkowi frakcji.
- Zepchnijmy ciało. - rozkazałam. Koń kiwnął głową i wspólnymi siłami zrzuciliśmy martwego. Nie słychać było nawet z tej wysokości głuchego pacnięcia. Wytarłam porządnie włócznię o trawę, po czym oświadczyłam:
- Jesteś oficjalnie Kruczym Cieniem. Wracamy.
<Bush Brave? Awansik :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!