Mimo że w środku nadal zamartwiałem się bardzo swoim obecnym położeniem, szczerze ucieszyłem się, że Yatgaar udało się ocalić kilku członków naszego klanu. Ich nieobecność mogłaby pozostać długo niezauważona, a potem nie byłoby już szans na ratunek.
- W takim razie należy ci się ogromny podziw i szacunek- powiedziałem.
- Ależ to naprawdę nic takiego, każdy by tak zrobił na moim miejscu- odparła skromnie klacz.
- Sama dobrze wiesz, że nie- odpowiedziałem, kończąc tym samym dyskusję. Wszyscy zebrani rozeszli się. Miałem nadzieję, iż nie będę miał dzisiaj więcej niespodzianek. Niestety czekała mnie jeszcze początkowo odłożona narada z Mikadem. Skoro tylko pogoda się uspokoiła, udałem się na miejsce spotkania. Nie musiałem długo czekać na zjawienie się ogiera. Zauważyłem jednak, że szedł bardzo niepewnie.
- Coś się stało? Obawiasz się czegoś? Myślisz, że ktoś nas może obserwować?- zapytałem szeptem, kiedy Mikado podszedł bliżej.
- Gdyby ktoś nas obserwował to nawet lepiej- odparł ogier.
- W jakim sensie?- spytałem mocno zdziwiony.
- Powiem tak. Do mych uszu doszły plotki, które mówią, że lepiej nie zostawać z władcą naszego klanu sam na sam- odparł obojętnie Mikado.
- Wierzysz w nie?- spytałem bez ogródek.
- Czas pokaże, czy są prawdziwe. Nie mi to oceniać. Tymczasem oto mój raport: na terenach, które kazałeś mi sprawdzić, natknąłem się tylko na kilka mniejszych stad koni, które są raczej przyjaźnie nastawione. Nie miałem styczności ze zbyt wieloma drapieżnikami ani ludźmi. Miejsce to wydaje się być bardzo dobre, jednak jest pewien problem. Oprócz tych kilku mniejszych stad stacjonuje tam pewna... grupa koni. Podobno przewodzi im starszy już, ale zaprawiony w bojach ogier, który uważa się za prawowitego władcę tych ziemi. Wiem, że z nimi mogą być problemy- powiedział Mikado. Pokiwałem głową na znak, że rozumiem.
- Dobrze, dziękuję za te cenne informacje. Spisałeś się, Mikado. Na razie możesz odpocząć, gdyż na to zasłużyłeś. Jednak skoro tak się sprawy mają, będziesz musiał już niedługo z powrotem wyruszyć na teren tego ajmaku, aby zebrać dokładniejsze informacje o tej... jak to nazwałeś? Grupie? W każdym razie, jest to trudne zadanie, więc jeśli zechcesz, będziesz mógł zabrać ze sobą jeszcze jednego szpiega, gdyż ostatnimi czasy do naszego klanu dołączyło ich aż dwóch. Jednak nadal głównym dowódcą misji będziesz ty- powiedziałem.
- Rozumiem. Potrzebuję zatem kilku dni na odpoczynek i zastanowienie się- odparł Mikado.
- Ile dokładnie?- spytałem.
- Trzy- powiedział ogier.
- Bardzo dobrze. Przynajmniej wszystko szybko załatwimy. Zatem spotkamy się ponownie za trzy dni. I pamiętaj, nasze dzisiejsze spotkanie nie miało miejsce- powiedziałem.
- Oczywiście- odpowiedział Mikado, po czym pożegnaliśmy się. Według naszych wcześniejszych ustaleń to on miał powrócić pierwszy do stada, ja więc wybrałem się na przechadzkę. Przedzierałem się przez warstwy śniegu, nie marząc tak naprawdę o niczym innym, tylko o powrocie do stada i aby ten koszmar w związku z ciążącymi na mnie podejrzeniami się skończył.
- Co ty tutaj robisz?- usłyszałem nagle za sobą znajomy głos.
- Wybrałem się na spacer, nie można?- odparłem.
- Można, można, ależ oczywiście.
- A ty co tutaj robisz?- spytałem.
- To samo co ty- odpowiedziałem prawie zgodnie z prawdą.
- Przejdźmy się więc gdzieś razem- zaproponowała Yatgaar. Zgodziłem się i już po chwili szliśmy obok siebie bok w bok w kierunku przeciwnym do stada. Wokół nas panowała niezmącona niczym cisza, a jedyny ruch w polu widzenia stanowiły wirujące płatki śniegu.
<Yatgaar? Tą "grupę koni" dodałam, żeby to trochę urozmaicić, co by nie było tak łatwo... XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!