- Wypoczęliśmy. Teraz wasza kolej- powiedziała klacz. Razem z Yatgaar udaliśmy się więc na zasłużony spoczynek. Szybko udało nam się znaleźć odpowiednie miejsce. Nim się spostrzegłem, zasnąłem.
Słyszałem jak moja matka nuci mi i Sikoonowi kołysankę. Nie byłem w stanie rozróżnić słów, ale doskonale rozpoznawałem melodię. W końcu piosenka się skończyła i matka już zbierała się, żeby odejść.
- Ale mamo, ja nie chcę jeszcze spać!- zawołałem.
- Ja też nie!- dało się po chwili słyszeć z ciemności. Sikoon jak zwykle nie mógł dać mi spokoju. Zawsze musiał robić to co ja, żeby pokazać, iż on wszystko potrafi wykonać lepiej.
- To co mam zrobić, żebyście w końcu zasnęli?- spytała zatroskana klacz.
- Opowiedz nam coś!- odparliśmy jednogłośnie. Przynajmniej w czymś się w końcu zgodziliśmy.
- A co byście chcieli usłyszeć?- spytała matka. Rzuciliśmy jej kilka propozycji, a ona zaczęła nam opowiadać różne ciekawe legendy. Większości z nich niestety nie pamiętam.
- A powiesz nam, jak poznałaś się z tatą?- zapytał nagle Sikoon. Wtem poczuliśmy wszyscy obecność kogoś nowego.
- Może sam im o tym opowiesz, mój drogi- powiedziała matka, witając się z naszym ojcem.
- Co tu dużo mówić, dzieciaki. Pewnego razu ujrzałem na jakiejś łące anioła, który cudem tylko nie oślepił mnie swoim blaskiem. Jak tylko doszedłem do siebie zrozumiałem, że się zakochałem i zdobędę serce tej klaczy za wszelką cenę. Oczywiście nie musiałem się aż tak bardzo starać, gdyż swego czasu wystarczyło, abym kiwnął kopytem i już każda piękność była moja- opowiedział ojciec. Na te słowa Kaa szturchnęła go lekko, ale jednocześnie się zaśmiała.
- Ale skąd wiedziałeś, że się zakochałeś? Jak to poznać?- zapytałem. Za nic tego nie potrafiłem zrozumieć.
- Po prostu. Takie rzeczy się czuje. Nie martw się synku, gwarantuję, że jeśli ty kiedyś się zakochasz, będziesz to wiedział- powiedział ojciec. Dalej poopowiadał jeszcze kilka zabawnych historyjek, po czym wraz z Sikoonem poszliśmy spać.
- Wstawaj! Ile można spać?! Mamy misję do wykonania, zapomniałeś?!- głos należał do jakiejś bardzo zdenerwowanej klaczy. Nim odgoniłem od siebie resztki snu, przeszło mi przez myśli, o jakiej misji mówi moja matka. Spojrzałem na stojącą przede mną postacie z ogromnym zdziwieniem. W końcu jednak zrozumiałem, że był to tylko sen. Przede mną właście stały dwie klacze. Hasmina oraz Yatgaar, która urządziła mi tą cudowną pobudkę.
- Mogłaś mnie zbudzić nieco delikatniej.
- Delikatność nie należy do zespołu moich cech, dobrze o tym wiesz- odparła Yatgaar, na co tylko pokręciłem z politowaniem głową i uśmiechnąłem się. Hasmina zaprowadziła nas do miejsca, gdzie wraz z Fenrirem zgromadzili nieco jedzenia.
- Wyruszamy za pół godziny- powiedziałem zaraz po posiłku. Ogier odszedł na bok i przymknął na chwilę oczy, Hasmina zaś gdzieś na chwilę zniknęła. Byłem jednak pewien, że wróci na czas.
- Coś się stało?- spytała Yatgaar, podchodząc do mnie.
- To znaczy?- odpowiedziałem pytaniem, gdyż nie rozumiałem, o co może jej chodzić.
- Kiedy się obudziłeś miałeś taką niewyraźną minę. Pytam więc, czy wszystko dobrze- wyjaśniła klacz.
- To przez mój sen- odparłem.
- Sen?- zdziwiła się Yatgaar.
- Tak, kiedy się zbudziłem, przez chwilę myślałem, że trwa on nadal. Był niezwykle realistyczny- wyjaśniłem.
- A o czym był ten sen?-zapytała po chwili namysłu klacz.
- O... właściwie sam nie wiem o czym. To chyba było moje wspomnienie z dzieciństwa- powiedziałem, nie patrząc na moją towarzyszkę. Między nami zapanowała cisza.
- Yatgaar, a według ciebie, po czym można rozpoznać miłość?- wypaliłem nagle, nim zdążyłem się zastanowić nad sensem tej wypowiedzi. Wiedziałem jednak, że gdybym zwlekał, opuściłaby mnie moja odwaga i nie zapytałbym o to klaczy.
<Yatgaar? Może być? Z niecierpliwością czekam na "sposoby rozpoznania miłości według Yatgaar z Kruczych Cieni" XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!