~~Następnego dnia rano~~
Przez cały poprzedni dzień, a także część nocy nie zaznałem spokoju. Moje myśli powracały cały czas do tematu przypadku Marabell. Zaimponowała mi bowiem swoją postawą, miedzy innymi odwagą i pomysłowością. Takie rzeczy się ceni. Uważałem, że wypadałoby jakoś nagrodzić klacz, ale nie byłem przekonany co do tego jak. Wątpliwości stale tylko nasilały się. W końcu umysł podsunął mi pomysł, by nadać Marabell tytuł arystokracki. Rankiem mimo wszystko było to dla mnie niezbyt przekonujące, ale z upływem czasu coraz bardziej skłaniałem się ku temu rozwiązaniu. W południe więc odszukałem klacz, by omówić to z nią osobiście.
- Witaj, Marabell. Jak się czujesz?- przywitałem się.
- Coraz lepiej- odparła klacz.
- To wspaniale. Przyszedłem, gdyż mam do ciebie sprawę- wyjaśniłem.
- O co chodzi?
- Widzisz, uważam, że twoja postawa w czasie ataku wilków była bardzo bohaterska oraz godna pochwały. Poza tym uchroniłaś klan przed nimi- powiedziałem. Klacz tylko przewróciła oczami.
- To nic wielkiego. Każdy postąpiłby tak na moim miejscu- odparła skromnie, spuszczając wzrok.
- Właśnie o to chodzi, że nie każdy, dlatego uważam, iż za takie zachowanie powinno się być nagradzanym- powiedziałem. Klacz spojrzała na mnie zdziwiona.
- Do czego zmierzasz?- spytała.
- Przemyślałem wszystko i zdecydowałem jako oznakę wdzięczności klanu za twoje poświęcenie nadać ci oficjalnie tytuł arystokratki- powiedziałem. Marabell zrobiła wielkie oczy i przez jakiś czas się nie odzywała. Widać było, że ją zamurowało.
- Ale... nie ma mowy!- zawołała. Tym razem ja zrobiłem zdziwioną minę. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie odmowy.
- Jak to?
- To niepotrzebne! Zrobiłam, co było właściwie moim obowiązkiem jako członkini klanu. Nie chcę słyszeć o żadnej nagrodzie, zwłaszcza tak...
- Więc to tylko o to chodzi- odetchnąłem z ulgą, przerywając tym samym klaczy.
- Nie rozumiem?- zdziwiła się Marabell.
- Myślałem już, że masz jakiś poważny powód do nieprzyjęcia tej nagrody. A to tylko zwyczajna skromność, o której nie chcę słyszeć. Postanowiłem nadać ci ten tytuł jutro, najlepiej popołudniu. Bądź więc gotowa- powiedziałem. Przez pewien czas klacz nadal protestowała, ale w końcu zrozumiała, iż wszystko już postanowione. Zamiast tego więc skupiła się na wyciągnięciu ze mnie jak najwięcej liczby informacji o przebiegu całej ceremonii. Niewiele mogłem jej pomóc, gdyż sam jeszcze nie wiedziałem, jak to dokładnie będzie wyglądać. W końcu to miała być pierwsza taka uroczystość w naszym klanie.
~~Wieczorem~~
Kiedy w końcu pod koniec dnia wszyscy zebrali się w jednym miejscu, wykorzystałem to, aby przekazać tę ważną informację.
- Proszę o uwagę! Jutro popołudniu po raz pierwszy w historii naszego klanu nadany zostanie tytuł arystokratki. Otrzyma go klacz, która niedawno wykazała się wielką odwagą i poświęceniem. Proszę wszystkich, aby byli o tej porze na miejscu- powiedziałem. Natychmiast posypała się masa pytań i domyślań, kto zostanie odznaczony. Ja jednak postanowiłem jak na razie niczego nie zdradzać.
~~Ceremonia~~
Kiedy już wszyscy zgromadzili się na miejscu i uspokoili, stanąłem przed tłumem.
- Jak już wczoraj mówiłem, dziś zamierzam nadać jednej z klaczy tytuł arystokratki. Marabell, podejdź proszę- powiedziałem. Klacz wystąpiła naprzód. Natychmiast dało się słyszeć różne szepty. Nic zresztą dziwnego.
- Marabell wykazałaś się odwagą i sprytem samemu radząc sobie z watahą wilków i tym samym ratując przed nią nasz klan. Z tego też powodu, w dowód uznania Twojego poświęcenia, w obecności wszystkich prawowitych członków Klanu Mroźnej Duszy, nadaję Ci tytuł arystokratki.
<Marabell? Jaka reakcja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!