Truchtałam za ogierem. Każde wypowiedziane imię uciekało z mojej pamięci tak szybko, jak się tam znalazło.
'A co, jeśli się pomylę kiedyś, gdy będzie to bardzo potrzebne? - pomyślałam ze zgrozą 'Jeśli zepsuję coś ważnego i... wyrzucą mnie ze stada?'
Khonkh spojrzał na mnie i przeszył mnie wzrokiem.
- Nic ci nie jest? Wyglądasz na zmartwioną - zapytał z troską.
- Tak tylko się zastanawiałam... Powiedz, czy za mylenie imion członków można zostać wygnanym?
- Oczywiście, że nie! - odpowiedział szybko władca, zdziwiony moim pytaniem.
- Nawet, jeśli pomyliłabym się podczas jakiejś ważnej rozmowy? - chciałam się upewnić.
- Trzeba by było być głupcem, aby wydalać członków za takie mało istotne wpadki. Z resztą, nie martw się - z czasem zapamiętasz wszystkich.
- Tak sądzisz?
- Naturalnie.
Zatrzymaliśmy się pod jednym z drzew.
- A może poszłabyś na swój pierwszy zwiad?
- Teraz?
- Wypadało by sprawdzić teren dookoła bazy. Idź teraz, chyba, że nie czujesz się na siłach, przecież mogę posłać kogoś innego.
- Pójdę - powiedziałam.
Zaczęłam się oddalać. Pierwszy raz pełniłam taką funkcję i zastanawiałam się, jak najskuteczniej wywiązać się z obowiązku. Rozglądałam się dookoła szukając jakiś śladów obecności drapieżników, bo zapewne taki cel miała moja mała wyprawa. Odwróciłam się do tyłu i spojrzałam na ogiera.
<Khonkh?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!