Strony

13.11.2017

Od Bush Brave'a ,,Wizyta w zaświatach" Cz. 2

Pogalopowałem na południe, skąd przyszedłem. Nie wiedziałem do końca gdzie znaleźć tego osobnika. Miałem nadzieję, że będzie to tak proste, jak wyglądało gdy opowiadał o tym napotkany przeze mnie koń. Nie wiedziałem nawet jak wygląda. Przecież ta kraina musi istnieć tyle lat, że on po prostu musi wyglądać inaczej niż jakikolwiek, żyjący obecnie koń. Galopowałem, więc uparcie w przód, na północ, gdzie miał znajdować się ten "wszechwiedzący" koń. Trwała wtedy pora wyglądająca jak południe. Po blisko dwóch godzinach biegu, to jest w następne "południe" dotarłem do przezroczystej ściany. Po jej środku widniał wielki fioletowy wir. Koń do którego zamierzałem miał znajdować się nad samym wielkim morzem, więc postanowiłem zaryzykować i w niego wskoczyć.
***
Poczułem że usypiam, ale nagle wylądowałem na ziemi. Nie przewróciłem się, ale stałem na nogach. Od razu przestałem być senny. Rozejrzałem się. Ta kraina wyglądała bardzo dziwnie. Jakieś gigantyczne rośliny, które wiedziałem dopiero pierwszy raz w życiu. Czy to w takiej nietypowej krainie żył owy mędrzec? Bo chyba można tak nazwać konia, który zmarł jako pierwszy koń na ziemi, znał wszystkie konie i znajdował się tu przez tysiące, jeśli nie miliony lat. Było tu bardzo dużo wody. Wszędzie znajdowały się wielkie jeziora. Ale nie było nigdzie widać morza, a właśnie tam miał znajdować się poszukiwany przeze mnie osobnik. Postanowiłem, więc iść w miarę prosto na południe, na tyle ile pozwalały mi gigantyczne zbiorniki wodne. Kiedy zmierzchało dotarłem do wody, która mogła być tym wielkim morzem. Patrzyłem się w horyzont. Dotarłem tu i co? Nawet nie wiem, w którą stronę iść, czy chociaż jak wygląda owy koń. Po pewnym czasie zorientowałem się, że słychać gdzieś blisko jakieś szepty. Po chwili poczułem stukanie w nogę. Spojrzałem w dół. Stał obok mnie jakiś mały stworek, usilnie próbujący zwrócić na niego moją uwagę.
-No nareszcie! - wymamrotał pod nosem.
-Kim jesteś? - spytałem zdziwiony.
-Jestem uważany za najstarszego konia w krainie zmarłych. Tak naprawdę nie jestem koniem, ale jego dalekim przodkiem. Ale mniejsza o to. Co cię tu sprowadza? - spytał.
-Szukałem cię - odparłem. Mój rozmówca nie wydawał się jakoś zaskoczony. - Moja mama trafiła do krainy umarłych już kilka lat temu. Zmarła gdy byłem źrebakiem. Bardzo chciałbym ją odnaleźć, ale nie wiem nawet jak wygląda. Wiem tylko, że ma na imię Stracy. Powiedziano mi, że znasz wszystkie konie w tej krainie, więc postanowiłem do ciebie przyjść, bo miałem nadzieję, że mi pomożesz - wytłumaczyłem. Dopiero teraz miałem szansę dokładnie przyjrzeć się temu osobnikowi. Był niziutki. Miał może z pół metra, a jego sierść była cętkowana. Zamiast kopyt miał kilka palców.
-Czy ją znam? Oczywiście, że tak. To bardzo miła osoba. Jeśli chcesz mogę cię do niej zaprowadzić. Normalna droga trwała by dwie doby, ale znam skrót do jej domu. Chodź za mną-powiedział koń.
-Tak wogóle jak masz na imię? - spytałem - Ja jestem Bush Brave.
-Mam na imię Craft - przedstawił się koń.
-Jak działa kraina umarłych? O co chodzi z tymi krainami i innymi rzeczami? - zadałem kolejne pytania.
-Squador czyli kraina umarłych podzielona jest na pięć krain. W samym centrum położona jest kraina, która wygląda tak jak ziemia obecnie. Każda z czterech innych krain odpowiada innym czasom na ziemi tak, aby każdy koń czuł się dobrze-wytłumaczył mi mój nowy znajomy.
***
Po godzinie marszu dotarliśmy do jakiejś niewielkiej wioski.
-W tym domku mieszka Stracy, to znaczy twoja mama - Craft wskazał na jeden z domów.
-Dziękuję ci bardzo za pomoc. Cześć - pożegnałem się i ruszyłem na spotkanie z mamą.
THE END

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!