Dzień jak dzień. Stałem sobie obok lasku i gapię się w jakieś ziółka analizując czy mogą się do czegoś przydać. I tak się zastanawiałem dobre kilka minut co jakiś czas tylko machałem ogonem. A tu nagle ktoś za uchem powiedział mi:
-Witam. Jestem Marabell. A ty?
Może nie brzmiało to jak kwestia z choćby najmniej strasznego horroru, ale i tak podskoczyłem na czterech nogach. Już miałem krzyknąć coś nieuprzejmego, ale zauważyłem, że osobnik, a dokładniej koń, który wywołał u mnie napad strachu i o mało nie doprowadził mnie do zawału serca ma troszkę zawstydzoną minę, więc się opanowałem.
-Jestem Tayfun-powiedziałem wyzbywając się resztek przerażenia.
-Wybacz, nie chciałam cię przestraszyć-powiedziała klacz.
-Ale mimo wszystko ci się udało-wymamrotałem.-Ile jesteś już w klanie?-zapytałem już normalnym głosem.
-Jestem tu już trochę czasu, ale nie tak długo-opowiedziała moja nowa znajoma , bo chyba mogę ją tak nazwać.
-Ja tak samo-odpowiedziałem.
-Co robiłeś zanim do ciebie przyszłam? Nie widziałam żebyś się ruszał-spytała.
-Jestem zielarzem. Analizowałem czy te oto roślinki nadają się do spożycia i czy mogą mieć właściwości lecznicze. Kiedy zgromadzę odpowiednie materiały mam zamiar zebrać wszystkie znane mi rośliny lecznicze i udokumentować ich działanie. Ale to dopiero plany...-zakończyłem swój jakże wyczerpujący monolog i spojrzałem na moją towarzyszkę.
<Marabell? Brakus wenus XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!