Strony

31.10.2017

Od Marabell do Tayfuna ,,Nowe i białe"

- Aha - stwierdziłam. Było to bardzo wylewne, jednak nie za bardzo znałam się na ziołach, tak właściwie, wystarczyła mi informacja, czy to jest jadalne, ewentualnie jaką nazwę noszą jakieś kwiatki. Koniec mojej wiedzy o zielarstwie.
- A ty, czym się zajmujesz? - zapytał Tayfun.
- Jestem czujką. Na razie. Wiesz czym zajmują się czujki?
- Dlaczego miał bym nie wiedzieć? I co to znaczy 'na razie'? - odpowiedział lekko urażony ogier.
- Mam większe ambicje - odpowiedziałam zdawkowo, uśmiechając się, a tak właściwie, susząc zęby na wietrze.
- Rozumiem. Co lubisz robić? - zadał pytanie po chwili ciszy.
- Ja? Hm... Lubię poznawać nowe miejsca, ścigać się... - stwierdziłam po chwili namysłu.
- Ścigać się? Jesteś szybka? - obejrzał mnie dokładnie od kopyt po uszy.
- Nie za bardzo, ale zawsze się trafi ktoś wolniejszy, prawda?
- W sumie racja, to logiczne.
Spojrzałam w niebo, kiedy na moje chrapy zaczęły spadać pojedyncze białe odłamki. Odskoczyłam, lecz padały jak deszcz - wszędzie było ich pełno.
- Co ty robisz? - zapytał mocno zdziwiony ogier.
- Co to jest? - zapytałam chyba jeszcze bardziej zdezorientowana.
- Śnieg. Nie widziałaś nigdy śniegu?
- Nie - odparłam, uspokajając się, widząc, że Tayfuna zbytnio to nie rusza.
- Jakim cudem?
- No cóż, w tym okresie moje stado chowało się głębiej w jaskinie, a wyjścia były bardziej pilnowane. Nawet ja nie miałam pomysłu, jak ominąć strażników. A uwierz mi, wiele razy uciekałam stamtąd.
<Tayfun? Masz coś do powiedzenia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!