Po przyjęciu mnie do Klanu Mroźnej Duszy, rozejrzałam się szybko. Same nieznane mi pyski. Postanowiłam zejść niżej i paść się u odnóża pagórka. Trawa nie była tam najsmaczniejsza, z resztą jak wszystkie rośliny o tej porze roku. Choć wydawało mi się, że ta w lesie była smaczniejsza. A może było to spowodowane głodem? Korzystając ze względnej ciszy i spokoju, zaczęłam się zastanawiać nad różnymi rzeczami, które wydarzyły się niedawno. Czy te dwa konie także należały do tego stada? Nie wykluczone, że tak. Krążąc po swoim umyśle odnalazłam nazwę 'Klan Mroźnej Duszy'. Przypomniałam sobie, jak po moim dawnym 'domu' obiegały plotki na jego temat. Najpierw o trzech ogierach którzy siali popłoch, a później o... zapomniałam imienia tego konia. Bynajmniej pogłoski mówiły, że zamordował całą trójkę. Na myśl o takim czynie przebiegły mnie ciarki. Spojrzałam w niebo. Słońce było już mniej więcej w połowie drogi. Stwierdzając, że nie mogę stronić od towarzystwa ruszyłam z powrotem n górę. Znalazłam tam resztę stada, nie wiem, czy wszystkich, oraz ogiera z którym rozmawiałam wcześniej. Zapoznanie się bliżej z władcą było chyba dobrym pomysłem, a przy okazji zapytać się o 'stary' Klan Mroźnej Duszy. Bo w końcu, to chyba nie przypadek, że to stado również się tak nazywa. Ruszyłam zatem w stronę przywódcy.
< Khonkh? Nie zabijaj>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!