- Czy dobrze rozumiem, że chcesz mi powiedzieć, iż nie zasługujesz na pomoc?- zapytałem z niedowierzaniem, kiedy już doszedłem do siebie po słowach Yatgaar.
- Tak- odparła krótko klacz.
- Dlaczego tak uważasz?- nie zamierzałem dać się łatwo zbyć.
- Po prostu... jakoś tak... Naprawdę nic mi nie jest. Wszystko pomału przechodzi, a jeśli faktycznie będę potrzebować pomocy, zgłoszę się po nią. Tylko nie męcz mnie już dłużej- powiedziała klacz głosem przepełnionym udręką. Po krótkiej analizie stwierdziłem, iż można to uznać za remis w naszej walce o to, kto kogo ma posłuchać.
- Zgoda, niech więc będzie- odparłem, wzdychając.- Pozostaje mi jeszcze tylko przeprosić za moje niestosowne zachowanie przy wodopoju, pani- powiedziałem, kłaniając się lekko przed Yatgaar. Gdy po kilku chwilach wyprostowałem się, klacz patrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Co to miało być?- spytała.
- Godne przeprosiny. Czy zasługuję na wybaczenie?- odpowiedziałem. Yatgaar przez chwilę nad czymś intensywnie myślała, po czym odparła.
- Ja także cię przepraszam, mój władco, i liczę na wybaczenie.
- Przebaczenie za przebaczenie?- spytałem, lekko i przyjaźnie uśmiechając się. Klacz pokiwała głową. Co najbardziej mnie zdziwiło to to, że też się uśmiechnęła.
- Robi się już późno. Nie zamierzasz iść spać?- spytała Yatgaar.
- Czasem lubię siedzieć do późna i spacerować, oglądać gwiazdy, czy też wsłuchiwać się w odgłosy nocy- odparłem.
- Interesujące- przyznała klacz. Teraz musieliśmy rozmawiać już nieco ciszej, gdyż większość członków klanu już spała.
- A ty nie udajesz się na odpoczynek?- zapytałem.
<Yatgaar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!