Powoli zacząłem się wybudzać. Nic nie pamiętałem. Otworzyłem lekko oczy i zobaczyłem konia. Powoli wszystko się układało. Ten koń to Calipso,przywódczyni Klanu Ognistej Grzywy. Zemdlałem z wyczerpania i tak się tutaj znalazłem. Wyczułem towarzystwo ludzi. Bardzo znajomy zapach wpadał w moje nozdrza. Podniosłem głowę i zobaczyłem... Maksa... Oprócz niego był jeszcze Filip i Damian. Dwójka pracowników mojego starego domu. Zapewne mnie rozpoznali gdyż szeptali coś o Blacky'm Lucky'm. Nie miałem siły wstawać. Zamknąłem oczy i ponownie położyłem głowę na ziemi. Oddychałem ciężko. Odpoczywałem jeszcze jakiś czas ale nie spałem. Byłem przykryty termiczną derką co mnie bardzo wkurzało. Nie chciałem mieć już kontaktu z ludźmi. Ale w takim stanie nic z tym nie zrobię. Poruszyłem niepewnie nogami po czym powoli przesunąłem się na brzuch. Po kilku próbach wstałem chwiejnie. Odrazu podeszła do mnie Calipso. Dobrze było mieć przy sobie taką... Chyba przyjaciółkę. Maks też zauważył że się obudziłem. Szybko wstał i zanim się zorientowałem już miałem na łbie kantar. Pociągnął mnie a ja nie miałem siły stawiać oporu. Przywiązał mnie do drzewa. Zostaliśmy tutaj jeszcze kilka dni. Calipso wracała często do stada ale i tak wracała żeby sprawdzić co u mnie. Próbowała mnie uwolnić lecz na marne. Właśnie zjadłem kolację i popatrzyłem się na gwiazdy. Gałązka zaszeleściła i zza krzaków wynużyła się Calipso.
- Co u ciebie? - zapytała cicho żeby nie obudzić dwunożnych.
- To co zwykle. Cały dzień jestem przywiązany do drzewa. - odpowiedziałem klaczy. Byłem zmęczony. Powoli odpływałem w krainę marzeń szczęśliwy że Calipso mí na to pozwoliła. Obudziłem się rano. Calipso dalej była przy mnie. Obóz był zwinięty. Wreszcie odchodzą. Mogłem wracać do stada. Ale w jednej chwili moje dobre myśli pękły jak bańka mydlana. Podszedł Damian i odwiązał mnie od drzewa a potem zaczął mnie prowadzić. Calipso cofnęła się. Od dawna zapewne nie miała kontaktu z ludźmi albo... Nigdy u nich nie mieszkała. Próbowałem się wyrwać ale Damian trzymał mocno. Wreszcie się wyrwałem ale wtedy z dwóch stron rzucili linami które nieszczęśliwie złapały moją szyję. Damian podszedł i zarzucił kolejną linę a wtedy rzuciłem zębami tuż przed jego twarzą. Postawiłem uszy do tyłu i wywróciłem białkami. Calipso gdy to zobaczyła podbiegła próbując mnie uwolnić.
- Może ją też weźmiemy? Jest ładna i będzie idealnie się sprawdzała w naszej stajni po tresurze. - Chcieli coś zrobić Calipso? Nie ujdzie im to na sucho. Zacząłem się jeszcze mocniej szamotać kłapiąc zębami w powietrze. Powoli traciłem siły. Nie miałem siły do walki. Ale nie mogłem się poddać. Zaryłem kopytem w ziemię odmawiając dalszej wędrówki.
- No chodź. Blacky,stary druchu,co ci jest? - Naprawdę bardzo cieszyłem się z ich towarzystwa. No poprostu nigdzie nie czułem się lepiej. - pomyślałem z sarkazmem. Calipso niepewnie podbiegła próbując przerwać liny. Zobaczyłem że Filip już szykuję linę.
- Calipso! Uciekaj! - Krzyknąłem do klaczy a ona odskoczyła pół sekundy przed tym,jak Filip rzucił linę. - Jesteś w ogromnym niebezbieczństwie! Wracaj do stada! Jesteś tam potrzebna a ja sobie poradzę! - krzyczałem gdyż klacz była dosyć daleko. Niepewnie popatrzał a w moją stronę ale w końcu wróciła w stronę stada. Martwiłem się o nią. Wiem co mogą zrobić ludzie a stado jej potrzebowało. Doszliśmy do obozowiska ze stajniami.
- Ej! Patrzcie kogo znaleźliśmy! - krzyknął Filip do innych. Po godzinie udręki siłą wprowadzono mnie do boksu. Obok mnie była Arrow - dzika knabstrubka i Forest - kłusak francuski którego traktowałem jak brata. Powoli zapadała noc. Zarżałem cicho. Ciekawe co robi teraz Calipso. Gdy było całkowicie ciemno odwróciłem się tyłem. Nie mogłem wytrzymać w niewoli. Musiałem uciec. Noc była spokojna. Pomajstrowałem przy zamku i opracowałem plan ucieczki. Nad ranem zrealizowałem go. Kopnąłem z całej siły drzwi i gdy usłyszałem że zasuwa się obsuwa odpiąłem ją zębami. Niestety ktoś to już zauważył. Nie mogłem uwolnić dwójki przyjaciół. Dziko brykając wybiegłem z obozu. Teraz tylko wrócić do Calipso...
<Calipso? 630 słów!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!