Strony

24.08.2017

Od La Vidy - Quest VII

Wszyscy zastanawiali się co teraz będzie. Dziś po południu znaleziono Vikę leżącą na ziemi i oddychającą ciężko. Niedaleko leżały resztki porozrywanego na srzępy Tojada Mocnego. Widocznie jakieś zwierzę  porozrywało tą trującą roślinę i powgniatało ją w trawę. Skąd wiem, że nie Vika poprostu nie zjadła rosnącego sobie spokojnie Tojada? Raczej żaden z członków  sfory nie był by tak niemądry, aby zjadać tak znaną, trującą roślinę. Tym bardziej Vika, która jest medyczką. Wszyscy, a w szczególności Raphael, zamartwiali się o losy klaczy. W ogóle Vika ma pecha. Najpierw utknęła w bagnie, a teraz to. Całe szczęście zostały jeszcze dwa konie, a dokładniej dwie klacze znające się na medycynie. Jedną z nich była zajmująca się tym zawodowo medyczka, Nadira, a drugą nauczycielka medycyny posiadająca prawie taką dużą wiedzę odnośnie leczenia, jak medycy, Hana. Całe szczęście Raphael zapewniał, że pół godziny temu Vika była jeszcze wśród innych koni, a dopiero później wybrała się na spacer. Była to jednocześnie dobra i zła wiadomość. Dobra pod tym względem, że klacz nie mogła leżeć tu długo, a zła dlatego, że trucizna postępowała dosyć szybko. Shere Khan zadecydował, że należy jak najszybciej wysłać dwa konie, aby znaleźć antidotum i uratować Vikę.
-Przed znalezieniem antidotum należy dawać Vice jak najwięcej owoców czarnej porzeczki. Sprawią one, że Vika będzie wypróżniała się częściej, a dzięki temu będzie wydalała większe ilości trucizny. Jesteśmy na szczęście nie daleko gór, więc dostęp do porzeczek  mamy ułatwiony. Proponuję, aby jeden koń pobiegł w góry z sakwą i napełnił ją porzeczkami- wyraziła swoje zdanie Nadira, jako że w przypadku, w którym Vika nie może nic zrobić, klacz jest jedyną medyczką w klanie.
Na poszukiwanie antidotum udała się Hana jako osoba znająca się na medycynie oraz Corakle w roli pomocnika i ochrony. Nadal był poszukiwany chętny na wyprawę po czarne pożeczki. Zgłosiłam się ja. Shere Khan chciał protestować, ale wytłumaczyłam mu, że przecież niedługo wrócę. Wyruszyłam w tym samym czasie co Corakle i Hana. Kiedy stado zniknęło nam z oczu kazałam Hanie się zatrzymać, a ja odprowadziłam Corakle na bok.
-Teraz ty idziesz po czarne porzeczki, a ja zostanę z Haną-powiedziałam prosto z mostu, bez zbędnych wstępów i owijania w bawełnę.
-Nie wiem czy mogę, a poza tym nie zamierzam się wysilać wspinając się po górach-zaoponowała Corakle.
-Po pierwsze, możliwe, że w poszukiwaniu antidotum będziemu musiały wejść jeszcze wyżej, a po drugie nie musisz szukać wszędzie, przecież masz w przeciwieństwie do poszukiwań antidotum, wyznaczony obszar i wygląd rośliny, której masz szukać. Po prostu będziesz szybciej w stadzie-ostatni argument zadziałał znakomicie, bo Corakle przystała na moją propozycję.
-Skoro tak sprawiasz sprawę to zgoda-powiedziała klacz.
Uśmiechnęłam się i wróciłam do Hany. Ta zaniepokoiła się trochę, ale milczała. Nagle nie wytrzymała i odezwała się.
-Gdzie jest Corakle?-spytała.
-Poszła po porzeczki-odpowiedziałam, ignorując zaniepokojenie widoczne w jej oczach.
-Ale ty miałaś pójść po porzeczki, a ona miała pójść ze mną szukać antidotum- klacz gwałtownie zatrzymała się.
-No cóż, nastąpiła mała zmiana planów-totalnie nie zwracając uwagi na Hanę.
-Ale Shere Khan mówił...-zaczęła, ale nie dałam jej dokończyć.
-Jakoś to mu wytłumaczę, przecież gdybym powiedziała prawdę, w życiu by się nie zgodził-wytłumaczyłam.-Jeśli chcesz to zostań. Ja idę.
Ruszyłam do przodu mając szczerze gdzieś Hanę i jej dąsy. Przynajmniej moim zdaniem klacz marudziła. W końcu jednak nauczycielka ruszyła za mną, bo słyszałam jej ciche kroki.
-A ty wogóle wiesz gdzie szukać?-spytała, lekko zrezygnowana Hana.
-Wiem...-odparłam spokojnie.
Tak naprawdę szłam tylko za przeczuciem, ale nie zamierzałam mówić "nie". Ufałam swojemu instynktowi.
-Może inaczej, wiesz czego szukamy?-drążyła klacz.
-Nie-odparłam cały czas zachowując spokój.
-Jak możesz wiedzieć gdzie szukać, jak nawet nie wiesz czego? Może być to równie dobrze drzewo, a równie dobrze trawa-Hana poraz kolejny usiłowała wytrącić mnie z równowagi.
-Po prostu wiem-odparłam.
-Możesz mi wytłumaczyć co to znaczy "po prostu wiem"?-zadała kolejne pytanie klacz.
-Możesz mi wytłumaczyć czemu jesteś taka irytująca?-krzyknęłam już totalnie wytrącona z równowagi.
Momentalnie zamilkła. Może i na codzień była nawet fajna, ale dzisiaj po prostu nie mogłam wytrzymać jej biadolenia. Szłyśmy spokojnie, a kopyta stukały zderzając się z twardą ziemią. Nie patrzyłam gdzie zmierzamy. Po prostu szłam, omijając przeszkody.
-Chce mi się pić-narzekała Hana.
-To się napij-odrzekłam obojętnie.
-Gdzie?-spytała.
-Skąd mam wiedzieć?-wycedziłam przez zęby.-Myślisz, że mi się nie chce pić, jeść, myślisz, że nie jestem zmęczona? Skoro masz narzekać to zostań. Nie mam zamiaru iść z taką marudą.
Klacz zamilkła momentalnie. Nie spodziewałam się że zamilknie na długo. Rzeczywiście, gdy zaczęliśmy wchodzić na jakąś górę Hana ponownie się odezwała.
-Czy możesz mi wyjaśnić...-zaczęła.
-Nie nie mogę!-zaprzeczyłam.-Zamilcz! Tu chodzi o życie Viki! Jeśli masz narzekać zrzucę cię ze szczytu albo zostawię na pastwę ludziom jeśli jakich kolwiek spotkamy! Ja też mogłabym marudzić, ale tego nie robię!-wypaliłam na jednym wdechu.
Jeśli byłaby taka potrzeba mogłabym spełnić groźby. Powiedziałabym na przykład "Potknęła się i spadła ze szczytu góry" albo "Niestety schwytali ją ludzie. Nie dałam rady nic zrobić". Hana zamilkła wyczuwając moje zdenerwowanie. I słusznie. Przeciwnie mogłoby się to dla niej źle skończyć. Na szczycie stała... ludzka chata. Dokładniej domek buddyjskich mnichów i mała świątynia. Kazałam Hanie schować się niżej, a sama skryłam się w pobliżu chatki. Klacz nie śmiała protestować. Spotkaliśmy ludzi, więc mogłabym spełnić groźbę. Będąc w moim ukryciu podsłuchałam rozmowę ludzi.
-Co się stało?-spytał jeden głos.
-Jeden z mnichów zatruł się Tojadem Mocnym-odparł zatroskany drugi głos.
-Nie martw się, w składziku na drzwiach wisi kilka bukłaków ziołowego naparu. Daj go do picia choremu, a za kilka dni wyzdrowieje.
Już nie słuchałam rozmowy, tylko obserwowałam, gdzie pójdzie mnich. Wyszedł z chaty i skierował się w stronę jakiegoś budynku. Otworzył drzwi i z środka wyjął bukłak z jakimś płynem. Nie czekając poszłam do wrót i korzystając z tego, że są uchylone zabrałam resztę. Wisiały na pentelkach, więc łatwo je złapałam. Wyszłam z butelkami na zewnątrz. Wtedy zauważyli mnie ludzie. Dobiegłam do Hany.
-Uciekajmy!-krzyknęłam.
Kalcz nie myśląc wiele zerwała się do galopu.
***
Kiedy dotarłyśmy do stada Vika nadal leżała i oddychała ciężko, nawet ciężej niż wcześniej, ale całe szczęście żyła. Shere Khan chciał ze mną porozmawiać, ale byłam zbyt zmęczona. Dałam Nadirze bukłaki, powiedziałam, że trzeba wlać to Vice do ust i zadbć, żeby przełknęła. Potem zmęczona padłam na ziemię i usnęłam
***
Po kilku dniach Vika była już zdrowa.
THE END
1017 słów; pierwszy raz w życiu przekroczyłam limit 1000 słów

1 komentarz:

  1. Na zły początek wytknę błędy:
    Wszyscy zastanawiali się (,) co teraz będzie.

    porozrywanego - porozrywało (powtórzenie w drugim i trzecim zdaniu)

    Skąd wiem, że nie (niepotrzebne słowo nie) Vika po(przerwa)prostu (...)?

    Raczej żaden z członków sfory (stadaXD) nie był(łącznie)by (...).

    (...) nie(łącznie)daleko gór (...).

    Corakle - Coralake;)

    (...) wyprawę po czarne pożeczki (porzeczki).

    (...) przecież masz w przeciwieństwie do poszukiwań antidotum, (niepotrzebny przecinek) wyznaczony obszar i wygląd rośliny (...).

    Skoro tak sprawiasz (stawiasz) sprawę, to zgoda.

    - No cóż, nastąpiła mała zmiana planów - (rzekłam?) totalnie nie zwracając uwagi na Hanę.

    Jeśli chcesz(,) to zostań.

    A ty w(oddzielnie)ogóle (...)?

    Nie(,) nie mogę!

    Jeśli masz narzekać(,) zrzucę cię ze szczytu (...)!

    głos - głos (powtórzenie w dialogu między mnichami)

    otworzył drzwi i z (ze) środka wyjął (...).

    Kalcz (Klacz) (...).

    (...) do ust i zadbć (zadbać) (...).

    W dialogach brak przerwy między myślnikami a słowami. Musi być po obu stronach. Wiadomo, że takie błędy zawsze się w tekście zdarzają, ale troszkę nad tym popracuj;) Długość jest świetna, brawo. Podoba mi się zwłaszcza ten ,,zespół napięcie ciążowego"XD i pomysł z mnichami. Ładny GIF:) I to chyba tyle w temacie. Myślę, że zasłużyłaś na nagrodę. Zgłoś się do mnie na HW.

    OdpowiedzUsuń

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!