Strony

18.07.2017

Od Shere Khana do Nadiry (S) - "Przewodniczka"

Po dogłębnych przemyśleniach uznałem, że wyruszymy wieczorem. Tak też zrobiliśmy. Szedłem przodem, a obok mnie La Vida. Klan otrząsnął się już po śmierci Nicoleta i było jak zwykle. Niektórzy rozmawiali, inni milczeli. Ja i moja partnerka także prowadziliśmy rozmowę. Wieczór był najlepszą porą na podróżowanie po pustyni, temperatura była wtedy idealne. Jednak trzeba było mieć się na baczności, gdyż na noc temperatura spada w zastraszająco szybkim tempie. Kiedy zaczęło się już robić naprawdę zimno, zarządziłem postój. Na szczęście znaleźliśmy miejsce nadające się do spędzenia tam nocy. Było to o tyle łatwiejsze, że nie szliśmy przez sam środek pustyni tylko jej obrzeżami. W czasie tego postoju nieco oddaliłem się od grupy i ujrzałem Nadirę z pałętającą się pomiędzy jej nogami Peril. Wtedy też przypomniałem sobie, że klacz miała mi pomóc przeprowadzić klan przez pustynię. Zupełnie o tym zapomniałem, Nadira pewnie też, bo mi o tym nie przypomniała. Podszedłem więc do niej.
- Witaj- powiedziałem. Klacz uniosła łeb lekko przestraszona.
- Witaj, Shere. Peril, przywitaj się ładnie- odparła Nadira. Po przywitaniu się przeszedłem od razu do rzeczy.
- Zupełnie zapomniałem o naszej umowie. Nie wiem, czy ty też, czy może zmieniłaś zdanie. Czy nadal chcesz pomóc mi przeprowadzić klan?- zapytałem.
- Oczywiście. Po prostu nie chciałam się narzucać. Nie byłam pewna, czy nadal potrzebujesz mojej pomocy.
- Oczywiście, że chętnie z niej skorzystam. Pod tym względem nic się nie zmieniło- odparłem.
- Zatem bądź gotowa, wyruszamy jutro przed świtem. Wtedy będzie najlepiej- powiedziałem. Klacz pokiwała głową na znak, że rozumie.
- A tak w ogóle, jak się masz? Mam nadzieję, że dobrze ci w klanie po powrocie. Tobie i Peril- dodałem.
- Ależ oczywiście, wszyscy członkowie są jak zwykle mili i pomocni- odpowiedziała Nadira. Minęła chwila ciszy.
- A, właśnie. Nie pogratulowałam ci jeszcze z powodu zawarcia przez ciebie partnerstwa. Gratuluję więc i życzę szczęścia tobie i La Vidzie- powiedziała klacz.
- Dziękuję- odparłem, po czym pożegnałem się i odszedłem.
~~~~~~~~
O wyznaczonej godzinie zjawiły się u mnie Nadira i Peril. Niestety, klacz nie mogła towarzyszyć nam na przodzie klanu, gdyż Peril nie nadążyłaby iść, a nie miała jej z kim zostawić gdzieś dalej. Zajęliśmy się więc jedynie ustaleniem trasy. Potem ja i La Vida mieliśmy poprowadzić klan jak poprzednio, a Nadira miała iść gdzieś w środku formacji, czyli w miejscu przeznaczonym dla klacz z młodymi.
<Nadira?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!