- Witaj- powiedziałem. Klacz uniosła łeb lekko przestraszona.
- Witaj, Shere. Peril, przywitaj się ładnie- odparła Nadira. Po przywitaniu się przeszedłem od razu do rzeczy.
- Zupełnie zapomniałem o naszej umowie. Nie wiem, czy ty też, czy może zmieniłaś zdanie. Czy nadal chcesz pomóc mi przeprowadzić klan?- zapytałem.
- Oczywiście. Po prostu nie chciałam się narzucać. Nie byłam pewna, czy nadal potrzebujesz mojej pomocy.
- Oczywiście, że chętnie z niej skorzystam. Pod tym względem nic się nie zmieniło- odparłem.
- Zatem bądź gotowa, wyruszamy jutro przed świtem. Wtedy będzie najlepiej- powiedziałem. Klacz pokiwała głową na znak, że rozumie.
- A tak w ogóle, jak się masz? Mam nadzieję, że dobrze ci w klanie po powrocie. Tobie i Peril- dodałem.
- Ależ oczywiście, wszyscy członkowie są jak zwykle mili i pomocni- odpowiedziała Nadira. Minęła chwila ciszy.
- A, właśnie. Nie pogratulowałam ci jeszcze z powodu zawarcia przez ciebie partnerstwa. Gratuluję więc i życzę szczęścia tobie i La Vidzie- powiedziała klacz.
- Dziękuję- odparłem, po czym pożegnałem się i odszedłem.
~~~~~~~~
O wyznaczonej godzinie zjawiły się u mnie Nadira i Peril. Niestety, klacz nie mogła towarzyszyć nam na przodzie klanu, gdyż Peril nie nadążyłaby iść, a nie miała jej z kim zostawić gdzieś dalej. Zajęliśmy się więc jedynie ustaleniem trasy. Potem ja i La Vida mieliśmy poprowadzić klan jak poprzednio, a Nadira miała iść gdzieś w środku formacji, czyli w miejscu przeznaczonym dla klacz z młodymi.
<Nadira?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!