Strony

10.06.2017

Od Shere Khana do Amigo (S) - "Zaginięcie"

Dzień robił się coraz gorętszy, wyglądało na to, że będzie on właśnie jednym z gorętszych dni tej wiosny. Całe stado ogarnęło lenistwo. Większość członków drzemała gdzieś w cieniu lub po prostu się tam wylegiwała. Sam aktualnie nie miałem nic do roboty, więc po prostu położyłem się pod jednym z drzew. Było ich coraz mniej, gdyż cały czas kierowaliśmy się w stronę pustyni. Uniosłem lekko łeb i popatrzyłem w niebo. Nie było na nim ani jednej chmurki. Przypomniało mi się, jak kiedy byłem źrebięciem, moja ciotka często żartobliwie lub aby przywołać mnie do porządku powtarzała, że w takie dni  bóg Arot jeszcze lepiej nas widzi. To, co robimy, o czym myślimy, czego pragniemy. Choć oczywiście były to tylko wymysły, gdyż Arot, nieważne kiedy, po prostu zawsze wie o nas wszystko. W końcu jest naszym Ojcem. Gdy tak rozmyślałem, pogoda stopniowo zaczęła się zmieniać. Nadciągnęły chmury, które zakryły słońce. Jednak na deszcz nie było co liczyć. Byliśmy na terenach tak bliskich pustyni, że naprawdę rzadko tu padało. Jednak dzięki chmurom zrobiło się przynajmniej chłodniej. To dało mi kopa do działania. Stwierdziłem, że dość tego dobrego. Właśnie gdy wstałem i miałem zamiar się przejść, podbiegli do mnie wystraszeni i przejęci Hana oraz Monte.
- Co się stało?- spytałem od razu. Popatrzyli po sobie, nie wiedząc, kto ma zacząć.
- Otóż, wczoraj wieczorem wpadłam na pomysł poszukania tutaj w czasie postoju jakichś sucholubnych ziół, które rosną tylko w takich okolicach, a które mogą nam się przydać. Postanowiłam też, że zrobię to dzisiaj. Miała mi w tym pomóc Iris, dlatego też dziś, zaraz po śniadaniu, zaczęłam jej szukać. Nie znalazłam jej, więc poprosiłam o pomoc Monte. Niestety, nawet gdy szukaliśmy razem, nie udało nam się jej znaleźć.
- Mało tego, od wczorajszego wieczoru nikt jej nie widział- dodał ogier.
- I nikt tego też wcześniej nie zauważył i mi nie zgłosił?- byłem lekko zirytowany.
- Widocznie tak było- odparł Monte.
- Dobrze, w takim razie trzeba jej poszukać. Zajmę się tym
- Pomożemy- odparli jednocześnie Monte i Hana.
- Dobrze, więc zaczekajcie tutaj na mnie chwilę- powiedziałem, po czym udałem się na poszukiwania Amigo. Jak dotąd doskonale radził sobie z każdym zadaniem, które mu powierzyłem. Dodatkowo uważałem, że to poniekąd jego działka, gdyż jest w końcu zwiadowcą, a ci zawsze pracują w terenie. Odnalazłem go smacznie drzemiącego pod jakimś drzewem. Obudziłem go i wyjaśniłem mu sytuację. Mimo że nie przepadał za Iris, bez wahania zgodził się pomóc w poszukiwaniach. Zawróciliśmy więc do Hany i Monte. Po drodze poszukałem jeszcze Nicoleta i uprzedziłem go, jako najstarszego członka stada, że przez jakiś czas mnie nie będzie i jemu powierzam dowództwo. Następnie w czwórkę udaliśmy się na poszukiwania Iris.
<Amigo? Rozkręcimy to?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!