Moje myśli momentalnie zleciały na różnorakie opowiastki i legendy opowiadane mi przez matkę. Za dzieciaka wydawały mi się nawet fajne, jednakże teraz w tym wszystkim dojrzałam ukryty sens. Wielka pantera śnieżna buszująca tu tysiąc lat temu oznaczała tylko jedno - śmierć. Wszystkie historie, które wylatywały z pyska mojej matki były po prostu upiorne, ale ja jako głupie dziecko myślałam, że to zwyczajna bajeczka. Moja rodzina tak nie umiała. Musiała mnie straszyć na każdym kroku. Pogrzebałam kopytem w ziemi, trochę zdziwiona ze swoich niezręcznych myśli. Na szczęście Calipso tego nie słyszało, na co tylko z ulgą drgnęło mi ucho.
Zaciekawiłam się gdy klacz powiedziała o tym, że sama słyszała już dużo legend. Kiedy już chciałam zapytać się czy mi opowie (w końcu mogę je znać) to ona zarządziła wrócenie do klanu. Na to pokiwałam tylko potakująco głową i ruszyłam stępem za nią. Szybko znalazłyśmy się w większym gronie, wszakże reszta była niedaleko. Ale nawet dobrze było porozmawiać z przywódczynią na osobności... Nie wiadomo czy jeszcze będzie taka okazja.
<Ok, WRESZCIE napisane, Calipso?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!