Strony

6.03.2017

Od Shere Khana do Nadiry (S)

- Czemu nie? Dawno tego z nikim nie robiłem, a uwielbiam się ścigać. A ty?- zapytałem, uradowany, że nasza rozmowa przybrała już zupełnie normalny bieg. W czasie obchodu członkowie stada rzucali nam zainteresowane spojrzenia. Klacz na początku dzielnie to znosiła, ale potem zaczęła znów sprawiać wrażenie bardzo skrytej i onieśmielonej. Nie trudno było się domyślić, że nie należała do tego typu koni, które uwielbiają być w centrum uwagi. Na szczęście jak zwykle nic się nie działo i obchód szybko dobiegł końca.
- Chodź, pokaże ci idealny teren na wyścigi- powiedziałem, wyrywając tym samym Nadirę z zamyślenia. Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
- Przecież sama chciałaś się ścigać- dodałem.
- Wybacz, skupiłam się na czymś innym i na chwilę o tym zapomniałam- odparła klacz.
- Czyli rozumiem, że nadal masz na to ochotę?
- Oczywiście- powiedziała klacz. Zaprowadziłem ją na rozległy, płaski teren niedaleko rzeki. Znałem go, bo jeszcze jako źrebię, kiedy klan się tu zatrzymywał, często ścigałem się w tym miejscu z innymi dzieciakami.
- Miałeś rację, to idealne miejsce- powiedziała Nadira, po czym oboje ustawiliśmy się obok siebie w linii prostej.
- To co? Na trzy?- zapytałem. Klacz, jakby czytając mi w myślach, rozpoczęła odliczanie.
- Raz- powiedziała.
- Dwa- dodałem po chwili.
- Trzy!- krzyknęliśmy jednocześnie i oboje puściliśmy się przed siebie dzikim galopem. Do tej pory uważałem się za bardzo szybkiego, więc nawet nie dopuszczałem myśli, że ktoś mógłby być ode mnie lepszy jeśli idzie o wyścigi. Dlatego też nie angażowałem się w nasz wyścig, dopóki nagle klacz mnie nie wyprzedziła. Teraz zostałem trochę w tyle, więc musiałem to szybko nadrobić.
<Nadira?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!