- Ja- odparłem zgodnie z prawdą. Zapanowała kolejna chwila ciszy. La Vida zastanawiała się prawdopodobnie, co powinna teraz powiedzieć.
- Co ciebie sprowadza na nasze tereny?- spytałem, gdyż było to dość podejrzane, że w środku nocy ni stąd ni zowąd pojawia się tutaj jakaś nowa, zupełnie nieznana klacz.
- Właściwie to nic. Jeśli mam być szczera, to sama nawet nie pamiętam dokładnie, jak tu trafiłam. Po prostu cały czas szłam przed siebie- odpowiedziała klacz. "Idź zawsze przed siebie. Jeśli już musisz się cofnąć, to tylko po to, by wziąć rozbieg"- przypomniała mi się jedna z wielu mądrości, które słyszałem kiedy jeszcze byłem źrebięciem. To było jedno z ulubionych zdań mojej ciotki. Jej wspomnienie jak zwykle wywołało u mnie lekki smutek, ale niezbyt duzi i nie trwało to długo. Przyzwyczaiłem się już, że jednocześnie jestem już zupełnie sam na świecie, ale też mam najliczniejszą rodzinę, czyli mój klan, o który powinienem dbać, zamiast się nad sobą użalać. A propos dbania o stado, muszę dokładnie sprawdzić intencję La Vidy.
- Czyli trafiłaś tu przypadkiem?- zapytałem, obserwując ją jak najuważniej, na tyle, na ile pozwalały okoliczności.
- Tak. Chciałabym się także zapytać, skoro już tu jestem, czy mogę dołączyć do tego stada?
Zastanowiłem się chwilę nad odpowiedzią na to pytanie. Ostatecznie nic o niej nie wiedziałem, ale każdy nowy członek jest przecież nieznany. Za każdym razem, gdy pozwalam komuś dołączyć, musze liczyć się z ryzykiem, zwłaszcza, że obecne czasy są dość niepewne. Poza tym dziwne i niespotykane są też okoliczności spotkania La Vidy. Jednak mógłbym ją przyjąć i lepiej poznać ją i jej zamiary jutro, w końcu przez jedną noc nie wymorduje całego klanu.
- Zgoda. Jest już późno, więc jutro dopełnimy formalności. Pewnie jesteś bardzo zmęczona, co?
- Nie, wręcz przeciwnie. Chyba minie sporo czasu, zanim zasnę- odparła La Vida.
- Doprawdy? Więc może umilę ci czas oczekiwana na błogi sen krótką pogawędką- zasugerowałem, gdyż mi także, nawet po nocnym spacerze, nie chciało się spać. Poza tym mogłem się w ten sposób dowiedzieć czegoś więcej o klaczy już dziś.
- Jasne, czemu nie- odparła krótko La Vida.
- Jak tu trafiłaś?- spytałem.
- Przecież już mówiłam.
- Czyli znalazłaś nas sama? Nie rozmawiałaś z nikim, nikt nie mówił ci o naszym klanie?
- Nie miałam potrzeby z kimś rozmawiać. Jak już mówiłam, po prostu szłam przed siebie, czasem biegłam.
- A wiesz coś o jakimś innym klanie? Co prawda jest raczej mało znany, ale być może co nieco obiło ci się o uszy?- spytałem, choć nie liczyłem na żadne konkretne informację, skoro klacz była ewidentnie typem samotniczki i nie wdawała się w niepotrzebne pogadanki.
- Raczej nie, a jak brzmi jego nazwa?
- Problem tkwi w tym, że jeszcze tego nie wiem- wyrwało mi się nieopatrznie. Nie powinienem mówić jej o tak wąznych dla klanu sprawach, przynajmniej dopóki jej w 100% nie zaufam.
<La Vida?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!