Klacz odeszła kilka kroków. Miałem wrażenie, że od razu zasnęła, ale mimo to jeszcze chwilę ją obserwowałem. Dręczyło mnie też, co powinienem zrobić w jej sprawie, jednak byłem gotowy zgodzić się na dołączenie do klanu. Zastanowiłem się jeszcze, czy powinienem spytać o zdanie kogoś z rady starszych, ale ostatecznie postanowiłem nie zawracać żadnemu z jej członków głowy tak błahą sprawą. W końcu to ja jestem przywódcą i muszę podejmować wszelkie decyzje dotyczące klanu, a nie z każdą błahostką lecieć do rady. Gdy już w końcu wszystko sobie poukładałem w głowie, zacząłem odczuwać zmęczenie, a po paru minutach usnąłem. Nareszcie- było to ostatnie, co zdążyłem pomyśleć, zanim zasnąłem.
~~Następnego dnia~~
Mimo tego, że poszedłem spać dość późno, w dodatku chyba jako ostatni, i tak obudziłem się jako jeden z pierwszych. Takie już jest moje przyzwyczajenie. Wybrałem się na krótki poranny obchód, ale z racji tego, że większość koni jeszcze spała, nie miałem zbyt wiele do zrobienia. Jednak w czasie obchodu kątem oka zauważyłem nieznaną klacz, która jednak wyglądała dość znajomo. Właśnie się przebudziła. Była ode mnie sporo niższa, maści gniadej. Podszedłem do niej, przeczuwając, że jest to La Vida. Nie byłem tego do końca pewien, gdyż w nocy nie widziałem, jak wygląda, ale tutaj niedaleko ostatnio się widzieliśmy. Poza tym była to jedyna klacz, której nie kojarzyłem z klanu.
- Witam, La Vida- przywitałem się. Klacz lekko podskoczyła i, zaskoczona, odwróciła się w moją stronę.
- Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć, powinienem był najpierw chrząknąć czy coś- powiedziałem.
- Wcale mnie nie przestraszyłeś- odparła klacz.
- Tak? To w takim razie chciałbym cię poinformować, że zdecydowałem się przyjąć ciebie do stada.
- Naprawdę? Bardzo się cieszę!- powiedziała La Vida, choć nie wyglądała na specjalnie rozentuzjazmowaną.
- Teraz pozostaje ci tylko wybrać jakąś rangę. W czym jesteś dobra albo co lubisz robić?- spytałem.
<La Vida?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!