Wszyscy członkowie rady zaczęli się już schodzić, a Amigo jak nie było, tak nie było. Zacząłem się już lekko stresować, czy przyjdzie. Może zapomniał? Jednak moje obawy okazały się bezpodstawne, gdyż, kiedy tylko wszyscy już się zebrali, pokazał się także Amigo. Konie otoczyły mnie szczelnym kołem, tylko Amigo stanął trochę dalej.
- Witam wszystkich zebranych. Bez zbędnych ceregieli pozwolę sobie od razu przejść do najważniejszej kwestii. Miesiąc temu miała miejsce narady, na której ustaliliśmy, że musimy dowiedzieć się więcej o tym nowym klanie. Przede wszystkim należało zbadać, czy plotki o nim są prawdziwe. Wysłałem więc na zwiad jednego z naszych zwiadowców. Amigo, powiedz nam, proszę, czego się dowiedziałeś?- spojrzałem na bułanego ogiera. Wszyscy pozostali także to uczynili. Amigo przez chwilę milczał, widać było, że zjada go trema.
- No więc tak, nie dowiedziałem się, niestety, niczego szczególnego. Udało mi się jedynie potwierdzić istnienie nowego klanu- powiedział ogier. Wszyscy pozostali słuchali go w skupieniu.
- Zatem jakie dalej podejmiemy kroki?- zapytał Raphael.
- Dobre pytanie, Raphaelu. Mongolia jest długa i szeroka, a ten klan może być wszędzie, więc próba znalezienia go to jak szukanie igły w stogu siana. Myślę, że powinniśmy poczekać na rozwój sytuacji. Za jakiś czas wyślemy całą grupę zwiadowców, a być może nawet kilka. Może się jednak stać tak, że trafimy na ten klan przez przypadek. Wtedy też ich poznamy, a w ostateczności może nawet będziemy musieli walczyć- część członków, w tym Amigo, spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
- Jednak to w naprawdę ostatecznej ostateczności. Nikt przecież nie walczy, kiedy nie jest to potrzebne. Jak już wspomniałem, na razie trzeba mieć się na baczności i czekać na rozwój sytuacji- zakończyłem. Członkowie rady zgodzili się ze mną. Nie mieliśmy więcej tematów do dyskusji, więc rada zakończyła się. Wszyscy skierowali się w stronę, gdzie reszta stada smacznie już spała. Ja nie.
- A ty dokąd idziesz?- usłyszałem za sobą głos Amigo. Zaskoczył mnie i, nie powiem, trochę się go przestraszyłem.
- Nie zamierzasz iść spać?- dodał ogier.
- Nie, na razie nie. Chyba się jeszcze... przejdę- odparłem.
- Jest już noc. To chyba nie najlepszy pomysł?
- Chyba nie próbujesz mi rozkazywać?- zapytałem poważnym głosem. Amigo także spoważniał.
- Nie o to mi cho...- zaczął, ale w tym momencie przerwał mu mój śmiech.
- Żartowałem- powiedziałem, po czym Amigo także się roześmiał.
<Amigo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!