- Rozumiem, oczywiście dam ci wszystko, czego będziesz potrzebował. Wyruszysz, kiedy uznasz, że jesteś gotowy. Myślę nawet, że będę mógł ci towarzyszyć przez jakiś czas, jednak potem będę musiał zawrócić do klanu. Wolałbym nie zostawiać go zbyt długo samemu sobie- powiedziałem. Ogier skinął ze zrozumieniem głową.
- Może chciałbyś, aby ktoś jeszcze ci towarzyszył? Wątpię jednak, że miałby ochotę, żeby była to Iris- dodałem. Amigo przecząco pokręcił głową.
- Dam radę- odparł.
- Jesteś pewien?- upewniłem się, na co koń znów skinął głową.
- Zatem ile potrzebujesz czasu na przygotowania?- spytałem.
- Myślę, że jeśli się pośpieszę, to wystarczy mi jeden dzień. Rozumiem, że wymagany jest pośpiech?
- Tak, ale musisz się przede wszystkim dobrze przygotować. Jednak to dobrze, że będziesz gotowy już jutro. Spotkajmy się więc po śniadaniu nad rzeką, dobrze?
- Dobrze- odpowiedział Amigo. Następnie pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Przygotowania moje polegały głównie na tym, aby zdecydować, co wziąć ze sobą w razie czego do obrony. Nie miałem zbyt wiele. Gdyby tylko wyprawa do miast zakończyła się inaczej...- przemknęło mi przez myśl, ale zaraz nerwowo potrząsnąłem głową, chcąc odgonić wszystkie niepotrzebne myśli. W końcu zdecydowałem się, że wezmę ze sobą kawałek starej liny. Jest to rzecz, z której najłatwiej chyba na szybko można zrobić coś pożytecznego. Ponadto sztuka wiązania lin nie była mi od dawna obca. Zakończyłem swoje przygotowanie, po czym poszedłem coś jeszcze przekąsić. Następnie zrobiłem obchód. Co prawda nie musiałem, ale emocje wręcz roznosiły mnie od środka i nie było mowy o spaniu. W końcu jednak musiałem przestać chodzić w tę i z powrotem, bo inni zapewne chcieli już spać, a ja im przeszkadzałem. Znalazłem sobie dogodne miejsce do snu, ale nadal nie mogłem zasnąć. Udało mi się to dopiero nad ranem, ale obudziłem się równo ze wszystkimi. Mimo że spałem niewiele, czułem raczej ekscytację i zniecierpliwienie niż zmęczenie. Chciałem jak najszybciej mieć już wszystko za sobą. Oczekiwanie jest zdecydowanie najgorsze. Miałem wrażenie, że czas wlecze się jak ślimak. Zupełnie nie miałem apetytu, ale musiałem coś zjeść. Posiłek skończyłem bardzo szybko i od razu pobiegłem na miejsce mojej zbiórki z Amigo. Oczywiście przyszedłem za wcześnie i ogiera jeszcze nie było. Nie wiem, jak długo czekałem, ale miałem wrażenie, że całą wieczność. W końcu jednak usłyszałem, że ktoś się zbliża, a po chwili z gęstwiny wyłoniła się dobrze znana postać.
<Amigo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!