- Oh. - powiedziałem. - ,,Czyli teraz rozmawiam ze przywódcą?" - pomyślałem
- Może oprowadzę cię po terenach? - powiedziała klacz
- Jasne. - odparłem
Wędrowaliśmy po terenach, zwiedzając każdy zakątek. Najbardziej zaciekawiła mnie rzeka "Eg". Zostaliśmy tam jeszcze przez chwilę. Zapytałem przywódczyni czy możemy tu na chwilę zostać. Ona odparła że musi gdzieś iść, ale ja mogę tu trochę posiedzieć. Patrzyłem jak szara klacz powoli się oddala. Położyłem się pod drzewem. Patrzyłem się na poruszającą się spokojnie wodę. Odprężyłem się, i z tej wygody zasnąłem. Zleciała jakaś godzina. Obudziłem się. Czułem że szła niedaleko mnie jakaś klacz. Jakieś 5 minut temu. Raczej mnie nie zauważyła, bo była za daleko. Wstałem i poszedłem za wyraźnym zapachem konia. Po kilku minutach marszu zobaczyłem odwróconą do mnie tyłem, jedzącą trawę klacz.
- Witam. - zacząłem spokojnie
- Hm? - odwróciła się do mnie - Ktoś ty?
- Jestem nowym członkiem stada. - odpowiedziałem - Oprócz przywódczyni nikogo nie znam, więc pomyślałem że dobrym pomysłem byłoby poznanie ciebie. Jak się nazywasz?
- A ty? - powiedziała nieufnie klacz
- Oh, przepraszam, nie przedstawiłem się.Jestem Picasso.
- Fretka...
Fretka? Dosyć dziwne imię, no ale się nie czepiam. Nieszablonowe, możnaby powiedzieć.
<Fretka? Sorki że takie krótkie, ale wena mi gdzieś uciekła ;;;n;;;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!