Strony

23.03.2017

Od Nadiry do Shere Khana (S)- "Niedźwiedzie"

Usłyszałam niepożądany dźwięk, jednak nie zdołałam przypisać go do żadnego znanego sobie zwierzęcia. Byłam w stanie stwierdzić, że na pewno nie były to wilki, ani dzikie koty i zapewne gdyby nie obecność ogiera, już dawno temu wzięłabym nogi za pas. Nie podobało mi się, że chce zostawić mnie tu samą, nawet jeśli zamierzał zniknąć tylko na chwilę. Co jeśli to coś tu po mnie przyjdzie? Nie śmiałam jednak kwestionować decyzji przywódcy, więc mimo oczywistego lęku skinęłam mu łbem na znak, że grzecznie tu na niego poczekam.
Kiedy Shere Khan zniknął mi z pola widzenia, nerwowo przestąpiłam z nogi na nogę. Nie czułam się już ani trochę bezpiecznie, więc uważnie nasłuchałam, jednocześnie rozglądając się co jakiś. Byłam tak czujna, że ciężko byłoby mnie teraz zaskoczyć, ale nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać i to ani trochę nie pomogło zachować zimnej krwi. 
Usłyszałam końskie kopyta, więc nie potrafiąc wytrzymać dłużej w bezruchu, podkłusowałam do fryza, by uważnie mu się przyjrzeć. Nie zauważyłam żadnych ran, więc odetchnęłam z ulgą.
- Niedźwiedzie? - zapytałam ze zdumieniem - Nigdy nie widziałam niedźwiedzi... - przyznałam ciszej. 
Nie śpieszyło mi się jednak, by je poznać, zatem ruszyłam za Shere Khanem, gdy ten podjął drogę powrotną. 
- Jak wyglądają? Są bardzo szybkie?
Zapewne brzmiałam teraz jak mały, zaciekawiony źrebak, aczkolwiek wciąż nie przestałam się bać. Nie byłam też ciekawa. Uznałam, że warto nauczyć się czegoś o potencjalnym zagrożeniu na wypadek, gdybym jeszcze kiedyś się na nie natknęła. Pozostało mi mieć nadzieję, że nie będę wtedy sama. 
- Hej... Co do wyścigu, moglibyśmy to jeszcze kiedyś powtórzyć. Oczywiście, jeśli tylko będziesz miał ochotę.
<Shere Khan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!