Eden skłoniła lekko głowę i posłała mi uśmiech. Odwzajemniłam gest i zanurzyłam pysk w wodzie, rozkoszując się chłodnym płynem. Po chwili wyszłam ze zbiornika, by się nie przeziębić. Woda o tej porze nie była najcieplejsza. Eden poszła w moje ślady. Obie stanęłyśmy kopytami na błotnistym brzegu.
- Podoba ci się w klanie?-spytałam z uśmiechem, grzebiąc w ziemi kończyną.
- Oczywiście, jest tu wspaniale-odparła klacz, spoglądając na czerwieniejący z każdą minutą mongolski zachód słońca. Ja również skierowałam spojrzenie w tamtą stronę. Jako mieszkanka tych stron mogłam podziwiać go codziennie, więc właściwie przestałam zwracać na to uwagę. Teraz na nowo dostrzegłam feerię barw natury, powolny ruch słońca zniżającego się poza linię horyzontu, do łoża Astravy. Du-elphę wyprzedza pani nocy, Nilfa, i jej syn księżyc wstępuje na nieboskłony.
- Czas na sen-powiedziałam. Ruszyłam przodem w stronę stada, za mną zaś nowa członkini. Większość członków szykowała się do snu. Kiedy upewniłam się co do bezpieczeństwa, stanęłam pośrodku i zamknęłam oczy.
~*~
Gdy się obudziłam, stwierdziłam że jestem zanurzona do połowy kończyn w wodzie. Rozejrzałam się zaniepokojona wokoło i odkryłam, że w nocy musiało padać. Prędko wydostałam się z obecnego bagna i krzykiem obudziłam wszystkich. Członkowie natychmiast wydostali się z wody, ale Opium musiała pomóc najmłodszemu z nas, Kallenowi. W końcu zorientowałam się w całej sytuacji. Tereny na których się znajdowaliśmy nie były bezpieczne ze względu na grząski grunt, dlatego postanowiłam, że jak najszybciej je opuścimy. Podeszłam najpierw do Eden:
- Czy mogłabym cię prosić o przysługę?
- Jak najbardziej-odparła klacz z zainteresowaniem.
- Do czasu, aż nie wyjdziemy z bagien, mogłabyś sprawdzać drogę przed nami. Dasz radę?-zamierzałam się upewnić, czy nowa podoła wyzwaniu.
<Eden? Ufff...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!