- Ja? Nie. Co prawda nie przepadam za towarzystwem ale od razu przepędzać? W końcu jesteśmy w jednym klanie - uśmiechnąłem się szeroko, a klacz znowu zniżyła łeb i lekko się uśmiechnęła. Zapadła cisza więc przymknąłem oczy i zniżyłem łeb by po prostu zasnąć. Tak jak zawsze nie miałem z tym problemów i już po chwili ganiałem na cukrowej łące pełnej słońca, wody, trawy i spokoju. Lubiłem bardzo takie sny bo chodź nie musiałem narzekać na spokój w realu to jednak w śnie wszystko było takie...idealne. A wiadomo, że w prawdziwym świecie nikt i nic nie jest w stu procentach idealne. Gdy obudziłem się kolejnego dnia już kilka koni się pasło. Również zabrałem się do tej czynności stojąc jak zwykle z boku. Zauważyłem, że Nadira również stoi na uboczu ale jakby...jeszcze dalej.
<Nadira?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!