Po rozmowie z Shere Khanem oddaliłem się trochę, a potem przymknąłem oczy i tak jak reszta stada zasnąłem. Kolejnego dnia obudziłem się dosyć wcześnie i od razu nawiedził mnie lekki strach przed naszą misją ale mimo to ruszył w umówione miejsce. Byłem pierwszy więc z nudów zacząłem skubać trawę. Po kilku minutach przybyło jeszcze parę innych koni, a po chwili Iris. Zbliżyła się do mnie i musiałem przez piętnaście minut słuchać jej ciągłej gatki i przymilania się na siłę aż w końcu ku mojemu uldze i szczęściu pojawił się Shere Khan. Konie biorące udział w wyprawie ustawili się koło niego i wysłuchali jego krótkiej przemowy, a potem ruszyliśmy.
<Shere Khan? Brakowen>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!