Rozglądnęłam się nerwowo na około gdy usłyszałam dziwne dźwięki i szamotanie się. Na szczęście był to tylko jakiś koń delikatnie drgający przez sen, więc powróciłam wzrokiem do siwej klaczy, która jak się okazało nazywała się... Capliso. Ładne imię, przynajmniej jej rodzina miała głowę na swoim miejscu.
Pogrzebałam kopytem w ziemi na wspomnienie swojego stada. Wolałam jednak nic o nim nie wspominać, jak sama klacz o to nie pytała. Nie pytają, nie odpowiadasz, phy, proste. Tylko półgłówek godny lisa tego nie zrozumie. Na propozycję OBCEJ tylko poruszyłam delikatnie uchem. Nie byłam pewna czy to aby na pewno dobry pomysł - nie znała jej, oprócz imienia, jej klanu... Oh, w sumie to trochę jej powiedziała, więc dlaczego jej nie zaufać? Jak coś to zawsze mogę uciec. Już miałam kiwnąć głową gdy czarny kształt przemknął obok mnie i rżnął.
- Oh, Capliso? Co to za dziwaczka, chyba nic o tobie źle nie mówi? - Zbliżyła do mnie blisko pysk, tak, że wyraźnie widziałam jej duże oczy. Mimo to nie ruszyłam się z miejsca i tylko się na nią gapiłam.
-Evil War oczywiście, że nie. Poza tym, hmy, obudziłaś się?
Capliso najwyraźniej znała tą wariarkę. Ciekawe co za konie tu mieszkają? Nie wiadomo.
-Cały czas leżałam w pół śnie, gotowa na atak - Czarna jak smoła klacz odwróciła się i zniknęła w cieniach nocy. Przez chwilę się tak patrzyłam, aż wreszcie ruszyłam się zmiejsca i podeszłam bliżej do Capliso.
-Mogę, ale tylko ta noc... tylko.
<Caplisooo? B)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!