Strony

15.07.2019

Od Mivany ,,Podróż do lepszego jutra" cz. 6

- Fajne macie te tradycje, muszę przyznać - z zainteresowaniem przyglądałam się tańczącym koniom.
- Oczywiście, im więcej imprez, tym lepiej! - rzucił do nas ktoś z wirujących wokół.
Pokręciłam głową. Mała gromada, ale potrafią zaszaleć.
Obok nas przemknął Noa, rzucając szybkie ,,Cześć". Zaraz za nim, niby przypadkiem, ruszyła gniado-srokata.
- Zaraz wrócę, zobaczę tylko, co tam dają w bufecie.
Odprowadziłyśmy ją wzrokiem razem z Amandreą. Ta sytuacja sięgnęła się już od kilku ładnych dni.
- Musimy coś zrobić.
- Ciebie też irytują te maślane oczka, które do siebie robią?
- Może nawet bardziej.
- Hm... Chyba mam plan.

~*~

- A co to takiego?
- Em... To nie byłaby niespodzianka, gdybyś wiedziała od początku.
- Racja.
- Nieeee, Mivana, ja dalej nie idę, nie ma mowy! - desperacko próbowała uciec, jednak zagrodziłam jej drogę, wciąż popychając do przodu.
- Tylko z nim porozmawiasz, to nic wielkiego.
- Ależ...! - odwróciła pysk, prawie stykając się chrapami z karusem - Ależ miło cię widzieć Noa.
Wymieniłyśmy z Am porozumiewawcze spojrzenia, po czym ulotniłyśmy się czym prędzej. Do końca imprezy bawiłam się z nią oraz jej partnerką. Dopiero po dłuższej chwili zwróciłam uwagę koleżanek na dwoje rozmawiających swobodnie koni.
- Misja zakończyła się powodzeniem.

~*~

- Niemożliwe.
- Co takiego?
- Jest zima - powiedziałam, ze szczerą obawą i zdziwieniem patrząc w niebo, z którego powolnie opadały białe płatki.
- Oczywiście, głuptasie! Tak działają pory roku - Niko wydawała się rozbawiona moją reakcją, chociaż tą to bawiło wszystko, począwszy od samotnego kamienia, kończąc na gromadce łosi, przechodzących przez rzekę.
- Wiem, jak działają sezony - prychnęłam urażona - Po prostu... Nie wiedziałam, że tak długo wędrujemy.
- Cóż... Też straciłam rachubę czasu. Chyba zacznę mówić, że przyjaźnię się z tobą wieczność! - uśmiechnęła się życzliwie.
Jesteś taka słodka i niewinna... Szkoda, że sprawię ci tyle problemu.

~*~


- Mivana? Gdzie idziesz? Zapomniałaś, że już nie musimy dalej wędrować, czy poranny spacerek? Mogę się przyłączyć? - Niko jak zwykle była bez miary pełna pozytywnej energii. Jak mogłabym powiedzieć jej coś takiego?
- Niko...
- Wiem, że wracasz do swoich.
- Co, ja wcale... - srokata zmieszała mnie całkiem. Nie potrafiłam nic powiedzieć, bo niby jak? I dlaczego wciąż brałam ją za głupią?
- Wiesz, że chciałabym z tobą iść prawda? I kocham cię jak siostrę, której nigdy nie miałam, ale... Tutaj odnalazłam dom. To coś, do czego chciałabym wracać zawsze i wszędzie, tak jak ty do swojego klanu.
- Niko... - nie potrafiłam więcej powstrzymywać rosnącej fali rozgoryczenia i smutku. Łzy popłynęły mi po policzkach wartkim strumieniem, kiedy wtulałam się w jej ciepłą szyję - Nigdy, nigdy cię nie zapomnę.
Poczułam, jak moja sierść robi się wilgotna od naszego płaczu. Powoli, nie chcąc się tak szybko rozstawać, odsunęłam się od niej.
- No już, biegnij - jej zaszklone oczy, zachęcający, choć trochę skrzywiony uśmiech utwierdziły mnie w przekonaniu, że mimo więzi z tą klaczą, najlepszą rzeczą, jaką mogę zrobić, jest pocwałować w drogę powrotną.
I tak też się stało.

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!