Strony

15.04.2019

Od Arrow'a do Mondream "Teraz mi głupio"

Trochę głupio było mi z powodu tego, co powiedziałem na temat mamy Zee. Tym bardziej, że jego samego tym zdenerwowałem. Nie dziwiłem mu się. Ja także nie miałem może najlepszej mamy, ale gdyby ktoś ją krytykował, na pewno stanąłbym w jej obronie. Wraz z Zee w milczeniu zjedliśmy jeszcze trochę trawy.
-To co teraz robimy?-spytał ogierek.
-Może jeszcze trochę się przejdziemy?-zasugerowałem.
-Dobry pomysł. Tylko nie oddalajmy się zbytnio od klanu. Nie chcę ani się zgubić, ani skończyć jako kolacja dla wilków-odparł Zee. Już mieliśmy iść dalej, ale wtem naszą uwagę przykuł hałas jasno sygnalizujący, że ktoś się do nas zbliża. Po chwili zza zarośli wypadła moja siostra, Risa.
-A! To tylko ty, łamago! A myślałam, że to Virginia!-zawołała na mój widok.
-Dlaczego tak myślałaś?-zdziwiłem się.
-Bo jesteś cały czarno-biały, jak ona? I przez te krzaki dobrze nie widziałam, ot co! Pomyśl czasem, to nie boli!-odparła Risa.
-Ale dlaczego w ogóle jej szukasz?-dopytywałem dalej.
-Bo gramy w chowanego, czyli w kolejną fajną grę, w którą ty nigdy z nami nie zagrasz-odparła klaczka, po czym odwróciła się i odeszła. Nie powiem, jej słowa trochę mnie zabolały, ale nie chciałem dać tego po sobie poznać.
-Hej, Arrow. Nie przejmuj się. Jeśli chcesz, możemy zagrać w chowanego-powiedział Zee. Popatrzyłem na niego z wdzięcznością.
-Dziękuję, że to proponujesz, ale wolę nie grać. Nie tym razem. Może jednak trochę się przejdźmy?-spytałam. Zee nie protestował i ruszyliśmy przed siebie, rozmawiając o różnych rzeczach. Pominęliśmy jedynie fakt spotkania z moją siostrą i nie wracaliśmy już do tego, co wcześniej powiedziałem o Mondream, za co byłem mojemu koledze wdzięczny. Zastanawiałem się też, czy powinienem przeprosić jego albo jego mamę, ale nim podjąłem jakąś decyzję, wróciliśmy już do klanu.
-Czyli co? Rozstajemy się?-spytał Zee.
-Na to wygląda-odparłem.
-Ale spotkamy się jutro?-zapytał.
-Nie widzę przeszkód-powiedziałem. W tej samej chwili przed nami pojawiła się Mondream.
-I jak wam się razem bawiło?-zapytała.
-Dobrze, jak zawsze-odparł uśmiechnięty Zee.
-No, ale teraz to już chyba oboje pójdziecie spać?-spytała klacz.
-Chyba musimy-odparłem. Następnie pożegnałem się z Zee i jego mamą, po czym poszedłem szukać własnej rodziny. Jak na złość jednak nie mogłem ich nigdzie znaleźć. Zastanawiałem się, gdzie też cała trójka mogła się podziać, przecież nie zapadły się pod ziemię? W końcu jednak poddałem się i stanąłem na uboczu klanu, tak jak robiliśmy to zawsze, kiedy spałem wraz ze swoją rodziną. Wyglądało na to, że tę noc spędzę samotnie. Zamierzałem poszukać swoich bliskich rankiem, zanim spotkam się z Zee.
<Mondream?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!