- Jaki on uroczy... - źrebak odwrócił łebek w moją stronę i zamrugał swymi oczyma. Klacz polizała swojego malucha po szyi, a ten zarżał wesoło.
- Mamo, mogę pobawić się z Rose? - spytał się Zee. Mondream lekko się zdziwiła, tak samo jak ja. Nigdy nie wyobrażałam sobie, żeby mały źrebak bawił się z dorosłym koniem.
- Oczywiście.
- Jeeeeej! - Zee zamerdał wesoło swoim ogonkiem na odpowiedź mamy.
- W takim razie chodź, maluszku. - uśmiechnęłam się do Zee. Koło Mondream było sporo wolnego miejsca, tam postanowiłam zacząć zabawę. Źrebak podszedł do mnie.
- Pobawmy się w chowanego. Ty liczysz! - Zee poszedł się już chować, zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć.
- 1... 2... 3... - powoli liczyłam do dziesięciu, a gdy doliczyłam, krzyknęłam „Szukam!" i pokłusowałam w poszukiwaniu Zee. Myślałam, że będzie łatwo znaleźć źrebaka, jednak mały dobrze się schował. Spojrzałam na Mondream. Za nią zauważyłam małe kopytka. Podeszłam do klaczy i zajrzałam za nią.
- Mam cię! - krzyknęłam na widok źrebaka. Zee wesoło zabrykał.
- Teraz ja liczę! - maluch spojrzał na mnie swoimi małymi oczkami, po czym zaczął liczyć.
*jakiś czas później*
Jadłam trawę przyglądając się zachodzącemu słońcu. Dni stawały się coraz dłuższe. Koło mnie razem razem ze Srebrią bawił się Zee.
- Zee, już jest późno. Chodź spać. - nagle usłyszałam znajomy mi głos Mondream.
- Już idę. Pa Sybria! - Zee pożegnał się ze swoją towarzyską i poszedł do mamy.
<Mondream?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!