Obudziłam się z lekkim bólem pleców. Wstałam, po czym zauważyłam, że
znajduję się przy wodospadzie, a przy mnie spał inny koń. Nie
wiedziałam, o co chodzi, ale ten ogier był piękny. Już kiedyś go
widziałam. *Pewnie ze stada*-pomyślałam. Obudziłam go, boże, co bym
innego miała robić?
- Em, cześć. - powiedziałam cicho i spokojnie. Ogier wstał, po czym otworzył szeroko oczy.
- Kim jesteś? Gdzie jesteśmy?- powiedział. Nie spodziewałam się takiej szybkiej odpowiedzi.
- Em, Angel. Jestem Angel. Nie wiem, gdzie jesteśmy i mi się to nie
podoba. Chodź, chyba widzę stado. - odpowiedziałam. Ogier wstał i zaraz
już szedł.
- Oh! Jakie ja mam maniery! Nazywam się Cardinano.- powiedział w końcu.
- Cardinano to piękne imię. - powiedziałam. Ogier się uśmiechnął. Ja także.
Moje serce zaczęło szybciej bić. Zapomniałam nawet o bólu. Podeszłam
odrobinkę do Cardinana, a on na mnie popatrzył opiekuńczo. *Jego serce
pewnie też wariuje!*- pomyślałam. Cardinano też się przybliżył. W końcu
doszliśmy do stada.
- To zaszczyt iść z tobą przez piękne lasy, ale dalej się zastanawiam-skąd my się tam wzięliśmy? - spytał ogier.
- Nie mam pojęcia. Odpuść. A gdyby tak...- zaczęłam mówić do ogiera, ale on mi przerwał.
- Jutro wybrać się...- zaczął mówić, ale ja mu przerwałam.
- Dziś. Wybierzemy się, by zobaczyć zachód nad Uws. Myślałeś o tym samym? - powiedziałam z uśmiechem.
-Tak. - odparł Cardinano. Ruszyliśmy w drogę.
-A może pójdziemy szybciej?- spytałam.
<Cardiano? Miłość : )>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!