- No dobrze, ale czy nic wam się nie stanie? - spytałam.
- Nic! Znamy się na rzeczy. - odpowiedziały klaczki.
- A więc, nauczymy się teraz... - zaczęłam mówić, ale Risa przerwała mi z dziwną miną.
- Jasne, że musimy się czegoś nauczyć! - powiedziała Virginia. A więc zaczęłam cofać się.
- A wieci,e co to unik? Wiecie, czym kończy się walka? Wiecie, że to
trudne? Nie radziłabym wam być mordercami, bo taki morderca umiera
szybciej niż normalny koń! - powiedziałam tajemniczo. Virginia wyglądała
na zamotaną.
- Właśnie... - zaczęłam mówić.
- Wiemy, co to unik, wiemy co to strach, czym kończy się walka, i że to...łatwe. - odpowiedziała Risa pewnym siebie głosem.
- To jaki temat wybieracie? - spytałam. Nie chciałam im mówić, że to trudne jak na tak jeszcze małe źrebaki.
- Walkę! - krzyknęła Virginia.
- Naukę! - krzyknęła Risa.
- To co w końcu? - zapytałam wkurzona już kłótnią dwóch sióstr o byle co.
Trochę jeszcze mnie powkurzały innymi bzdurami i niepotrzebnymi
sprawami, aż w końcu nie wytrzymałam, i...
- Spokój! - krzyknęłam na cały las. Klaczki natychmiast się uspokoiły. Stanęły prosto, i czekały na polecenia.
- Ech...widzicie tamte ruiny? Tam nauczymy się uciekania w bardzo
stromych miejscach. - powiedziałam im. Obie ruchem głowy oznaczyły, że
mówią ,,tak". Nie zauważyłam jednak, że przy ruinach jest zbocze, i
można spaść tam, gdzie nie można się wspiąć.
<Risa? Wiedz, że Kasja źrebów nie zabije, jeżeli o to ci chodziło. Virginia ma spaść!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!