Wyszczerzyłam
zęby w wielkim uśmiechu. Dawno nie spędzaliśmy ze sobą wolnego czasu.
Dalej czułam, że serce bije mi jak szalone obok ogiera i nie chciałam,
żeby ta relacja zaniedbywała się przez brak czasu Shiregta.
Jednym słowem- należała nam się ta wspólna zabawa. Znowu zostałam
oblana strumieniem zimnej wody przez gniadosza. W ramach małej 'zemsty'
dostał ode mnie także chlust orzeźwiającej wody, w sumie dość przyjemnej
w ten upalny dzień. W końcu zmęczeni udaliśmy się na małą polankę.
-A to ogrzanie to miała być metafora spędzania czasu z tobą?- zapytałam z tym samym błyskiem w oku co kiedyś.
-Ostatnio coraz lepiej idzie ci odczytywanie, tego, co myślę — odpowiedział swoim cudownym głosem- mieszanką ciepła i poważnych tonów. Po swojej wypowiedzi cicho westchnął.
-To
chyba dobrze- ustawiłam się w lekko uwodzicielską pozę, lecz towarzysz
przyjął ten fakt obojętnie. Dziś wydawał się wyjątkowo sztywny,
wiedziałam jednak, że ponawianie próby wypytywania go o to nie skończy
się dobrze. Wiem, że się bawiliśmy jeszcze przed chwilą jak źrebaki. Lecz
zapewne tylko po to, żebym odwróciła uwagę od jego zmartwień. Inaczej
nie przerywałby mi w tym momencie, w którym to zrobił. Wiem jedno. Dalej
będę go kochać. Bez względu na przekorny los.
<Shi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!