To był dzień jak co dzień, przechadzałam się, myłam, no te sprawy. W niedługim czasie w Klanie zrobiło się troszkę tłoczno, dołączyło dużo nowych koni, nie żeby mi to przeszkadzało, ale byłam trochę sceptyczna co do tego. Najbardziej rzuciła mi się w oczy nowa klacz, jak mniemam, nauczycielka walki. Przyglądałam się jej z wyraźnym zainteresowaniem, mój, martwy już, przyrodni brat, również był takim nauczycielem. Chcąc z kimś porozmawiać, trochę leniwie poszłam w jej stronę. Klacz widocznie, już z daleka mnie zobaczyła, ponieważ wpatrywała się we mnie.
-Witaj, to ty jesteś tą nową nauczycielką walki i nową członkinią Klanu? –zapytałam nieprzyjaźnie.
-Uhm, tak. Mam na imię Gwiazda. –odparła troszkę niechętnie owa Gwiazda.
-Tak, tak. Ja nazywam się Khairtai, chcesz się może przejść? Taka dziś ładna pogoda. –zmrużyłam delikatnie oczy i ruszyłam. Klacz chwilę się wahała, ale chwilę później wyruszyła za mną. W mojej głowie układał się diabelski plan, którego nie byłam jeszcze świadoma. Przez połowę drogi, nic nie mówiła.
-Widzę, że jesteś mało rozmowna. –warknęłam ostro. Klacz zdziwiła się trochę moim tonem głosu.
-Nie, po prostu podziwiam przyrodę. –odparła Gwiazda. Nie spodobała mi się ta klacz. Chętnie bym się jej pozbyła, przemknęło mi przez głowę.
-Mam czas.. –mruknęłam do siebie, na tyle głośno, że Gwiazda mnie dosłyszała.
-Czas na co..? –zapytała zaniepokojona.
-Nie twoja sprawa. –odparłam.
-Wiesz muszę już iść.. –powiedziała nauczycielka walki i rozejrzała się niespokojnie.
-Zaczekaj, jeszcze nie skończyłam. – odpowiedziałam, uśmiechając się.
<Gwiazda? No wiesz, ona wszystkich chce zabić ma depresję, zrozum to biedne stworzenie XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!