Znalezienie Mivany nie było takie łatwe, ale w końcu moją uwagę przykuł dźwięk brzmiący, jakby ktoś rozwalał drzewa. Rozpoznałem ten hałas wręcz doskonale, bo okazało się, że wspomniana klacz faktycznie skupiła się na maltretowaniu tych roślin.
-Co ty właściwie robisz?-podszedłem do niej i spytałem, nie kryjąc swojego zdziwienia.
-Trenuję do Naadam, a co myślałeś?-odparła klacz. Zostawiła jednak biedne drzewo, przerywając w ten sposób swój trening.
-Szczerze mówiąc, myślałem, że to drzewo czymś ci zawiniło i się na nim teraz mścisz-odparłem, kopiąc przy tym spory kawałek drewna, które kiedyś było częścią rozwalonej przez Mivanę rośliny.
-Bardzo zabawne- skwitowała klacz, posyłając mi zimne spojrzenie.-Czego właściwie ode mnie chcesz?-dodała po chwili.
-Przyszedłem właśnie zapytać, jak ci idzie trening do igrzysk-wyjaśniłem.
-O nie, co to, to nie!-zawołała oburzona Mivana, po czym chciała odejść, ale udało mi się ją jeszcze zatrzymać.
-Ale o co chodzi?-zapytałem szczerze zdziwiony, zagradzając jej drogę.
-Po pierwsze: przejrzałam cię. Nie zdradzę ci tego, w jaki sposób i co trenuję. Po drugie: złaź mi z drogi!-zawołała Mivana, po czym ominęła mnie i ruszyła przed siebie. Mimo że tego nie chciała, i tak zdradziła mi parę cennych informacji. Albo raczej dzięki szczęściu sam mogłem je poznać. Klacz na pewno trenowała siłę, rozwalając drzewa. To już coś. Niestety na tę chwilę nie było możliwości, abym mógł dowiedzieć się od niej czegoś więcej. Postanowiłem więc udać się na poszukiwania ostatniego uczestnika igrzysk. Zanim jednak spróbowałem go odnaleźć, zdałem sobie sprawę z oczywistego faktu. Nie miałem zielonego pojęcia, jak on wygląda, a wolałem się najpierw upewnić, zamiast podchodzić do każdego członka klanu, którego znałem nieco gorzej i pytać się, czy przypadkiem nie jest Cardinnem. Musiałem dowiedzieć się, kim był ten ogier. Szczęśliwie chwilę później wypatrzyłem moją siostrę.
-Witaj, Miri-powiedziałem, przykłusowując do niej, a następnie uśmiechając się.
-Cześć, Dante-odparła, odwzajemniając uśmiech.
-Znasz może ogiera o imieniu Cardinano?-zapytałem.
-Tak, a czemu pytasz?-zdziwiła się klacz.
-Muszę z nim pilnie pogadać, a nie mam nawet pojęcia, jak on wygląda!-wyjaśniłem.
-No to nieźle!-klacz zaśmiała się krótko.-Poczekaj, opiszę ci go. Ma skarogniade umaszczenie i ciemnobrązową grzywę. Posiada też oczy tego samego koloru, a na czole białą gwiazdkę. Pomogłam?
-Jasne! Wiem już, o którego konia chodzi. Dziękuję za pomoc-powiedziałem.
-Nie ma za co, w końcu jesteś moim bratem-odparła Miriada, po czym pożegnaliśmy się, a ja w końcu udałem się naprawdę poszukać Cardinaniego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!