Strony

24.08.2018

Od Dantego do Sirocco "Rzadkie zioła dobrą poszlaką"

-W sumie możemy się jeszcze trochę przespać. Znalazłem miejsce i wiem, jak stamtąd wrócić do klanu. Zatem odpoczniemy trochę i ruszymy z powrotem-powiedziałem.
-Świetnie!-zawołała klaczka, kładąc głowę na ziemi. Widocznie była na tyle zmęczona, że nie miała siły normalnie spać. Ja chwilę postałem, nie za bardzo wiedząc, co powinienem zrobić. Sirocco zdążyła chyba zasnąć. W końcu obszedłem ją i położyłem się obok. Nie wiedziałem, czemu to robiłem, ale ze zdziwieniem twierdziłem, że nawet miło mi się leży obok klaczki. Niestety sen w ogóle nie chciał do mnie przyjść. Poleżałem więc jakiś czas, czekając, aż Sirocco odpocznie i się obudzi. Normalnie nie wytrzymałbym tyle czasu w jednym miejscu, ale tym razem wolałem nie zostawiać już Sirocco samej. W końcu poczułem, że klaczka się budzi.
-No nareszcie, ile można czekać-powiedziałem, kiedy Sirocco otworzyła oczy.
-A co, coś się stało?-spytała klaczka, kierując na mnie swój zaspany wzrok.
-Nudziło mi się, kiedy czekałem, aż się wyśpisz-wyjaśniłem.
-Mogłeś mnie obudzić wcześniej-odparła klaczka, wstając z ziemi. Uczyniłem to samo.
-Wtedy byś mi pewnie narzekała-powiedziałem.
-Ja?-spytała Sirocco, tonem stylizowanym na niewinność.
-Nie, ja-odparłem, po czym oboje zaśmialiśmy się. Zaraz potem zgodnie uznaliśmy, że czas najwyższy odnaleźć klan.
-Mam nadzieję, że teraz już bez problemów odnajdziemy stado-powiedziała Sirocco.
-Ja też. A tak właściwie, to mam pytanie-odparłem, ruszając w stronę znanego przeze mnie miejsca.
-Jakie?-spytała Sirocco, zrównując się ze mną.
-Tworzysz poezję? Masz jakieś inne wiersze?-zapytałem.
-A co?
-Z chęcią bym poznał jeszcze coś, co wyszło spod twojego kopyta. Tamto było naprawdę dobre-odparłem. Klaczka szykowała się do odpowiedzi, ale zamiast tego nagle zerwała się i pognała do przodu. Zatrzymała się równie nagle, a ja mogłem jedynie do niej podbiec.
-O co chodzi?-zapytałem.
-O to. To są rzadkie, suszone zioła. Takich używa mój ojciec-wyjaśniła klaczka, wskazując kilka ususzonych roślin, odcinających się na tle białego śniegu.
-Znaczy, że nasz klan naprawdę jest gdzieś blisko-odparłem, będąc jednocześnie pełnym podziwu dla wiedzy mojej towarzyszki na temat ziół. Ja większości z nich nie mogłem nawzajem od siebie odróżnić.
-Dziwi mnie tylko, że mój ojciec je zgubił. Lepiej to pozbieram-odparła klaczka, po czym chwyciła tych kilka roślin w swój pysk.
-Może był czymś zajęty i nie zauważył ich braku. Idziemy?-zapytałem. Z oczywistych przyczyn Sirocco nie mogła mi odpowiedzieć, więc jedynie pokiwała głową na "tak" i ruszyliśmy dalej w drogą powrotną do naszego domu.
<Sirocco? Spoko, ja też przepraszam, że tyle musiałaś czekać na to opko>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!