Strony

27.06.2018

Od Shiregt'a do Rose ,,Ofiara od zaraz"

Gdy tylko przed oczami błysnęły mi śnieżnobiałe kły w rozwartej, wilczej paszczy i mignął ciemnoszary, futrzasty kształt psowatego - właściwie kilka - pod wpływem pierwotnego instynktu ucieczki ruszyłem z kopyta. Moja towarzyszka również nie traciła czasu, po chwili nawet mnie wyprzedziła. Oboje byliśmy w dobrej kondycji, ale drapieżniki deptały nam po ogonach, którym raz, wywijając wściekle, trafiłem jednego z nich w pysk.
Po pewnym czasie ciągłej gonitwy przez las, gdy gałęzie chłostały nas po bokach, pnie były groźnymi przeszkodami, a my oddalaliśmy się od stada, zagłębiając we wrogie, zagarnięte przez uzurpatorów tereny, usłyszałem coraz głośniejsze dyszenie klaczy świadczące o zmęczeniu. Również nie wyróżniałem się nigdy wytrzymałością, lecz Rose najwyraźniej zbliżała się do skraju własnej. Wszelkie uniki i próby zmylenie niewiele dawały. Wataha składała się z około siedmiu wilków, więc w starciu bezpośrednim mieliśmy małe szanse. Wtem jak spod ziemi wyrosła trochę po prawej sylwetka masywnego kopytnego. Szybko uznałem, iż to właśnie nasza nadzieja. Skręciłem, spychając tym samym klacz na właściwy tor. Przyspieszyłem jak najmocniej. W momencie gdy renifer odwrócił głowę z błyskiem zaskoczenia, a następnie przerażenia w oczach, wpadłem na niego z rozpędu. Całe szczęście, był to młody osobnik i ostatecznie dał się przewrócić.
— Shiregt! - krzyk należał chyba do Rose.
Przeturlałem się z kilka kroków dalej. Zrazu zerwałem się, byle tylko prędko się ulotnić, jednak któryś uparty wilk chwycił mnie za tylną kończynę. Kiedy się obejrzałem, była tam tylko moja towarzyszka. Drapieżnik nie miał zamiaru dać za wygraną. Wzięliśmy nogi za pas.
Jakoś odnalazłem orientację w terenie i galopem wróciliśmy na własne włości. Szliśmy stępem, dysząc, zlani potem, ale bezpieczni. Klacz spuściła głowę i wyglądała chyba na mocno roztrzęsioną. Nie było to najmilsze spotkanie, ale ten futrzak to dla roślinożercy chleb powszedni. Przeżyła jakąś traumę?
Dlaczego wszyscy sprawiają z wyglądu zupełnie inne wrażenie, niczym tojady; piękne, acz trujące?
<Rose?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!