Strony

29.06.2018

Od Mint do Shiregta "Rozświetlasz mój dzień"


-Posłuchaj- powiedział Shiregt i złożył mi pocałunek. Wyjątkowy... Cudowny... Pierwszy w moim życiu. Nagle poczułam ogarniającą mnie euforię.
- Shiregt- zaczęłam- Ja...od zawsze się z tobą wyjątkowo czułam. Rozświetlasz mój dzień... Ja kocham Cię — wypaliłam szybko. Ogier uśmiechnął się. To był wyjątkowy gest... Z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Łzy szczęścia... Wtuliłam się w jego grzywę.
-No co płaczesz. Przecież taki z*ajebisty ogier...- przerwał w pół zdania i roześmiał się cicho.
- Wiem. Dlatego to są łzy szczęścia...- odpowiedziałam z uśmiechem na żart mojego...kochanka? Jak to głupio brzmi, ale czyż miłość sama w sobie nie jest głupia, nieogarnięta, nieprzewidywalna? W dobrym znaczeniu oczywiście...
- My tu słodka miłość, a klacz nas będzie dalej napastować- odezwałam się.
-Jakoś to przetrwamy- powiedział, przybliżając swoje usta do moich.
-Tak- chuchnęłam mu w chrapy.
-Jeśli wygram wyścig do stada, pocałujesz mnie, a jeśli ty, ja ciebie... Idziesz na zakład? - zapytał z błyskiem w oku- Nagle mnie wzięło by pobawić się w wyścigi, jak za dawnych lat, powspominać czasy, gdy spotkaliśmy się pierwszy raz- głos ugrzązł mu w gardle.
- Cokolwiek, by to powtórzyć...- odpowiedziałam z uśmiechem — Wiesz doskonale, o co mi chodzi...
- No... klacze zawsze są takie...
- Nie dokańczaj tego zdania- roześmiałam się- Trzy, cztery start!- ruszyłam przed siebie, a za mną ogier. Pa paru minutach został daleko w tyle, gdyż był wolniejszy i mniej wytrzymały, przez co musiał częściej zwalniać. Poczekałabym na niego, ale niech trenuje swoją formę. W końcu zdyszana dotarłam, a chwilę potem u mojego boku pojawił się Shiregt. Zaciągnął mnie w ustronne miejsce i zatopił swoje usta w moich. Chwilę tak trwaliśmy, a nade mną unosiła się różowa chmurka, w brzuchu czułam latające motylki, które w końcu dały upust euforii, która się ze mnie wydostała i teraz otaczała nas obojga. Po tym jakże miłym geście rozejrzałam się, ilustrując wzrokiem otoczenie. Kątem oka ujrzałam stojącą parę metrów Yatgaar.
-Shi...-zaczęłam niepewnie i w środku aż ściskało mnie ze wstydu. Kocham Shiregta, ale czy tak szybko musiał się tego dowiedzieć cały świat? To nasza prywatna sprawa. Postanowiłam improwizować, może wcale tego nie widziała?
-Witaj Yatgaar- powiedziałam, udając spokojną.

<Shiregt? No co mogę powiedzieć o tym opowiadaniu...Zgodnie z fabułą, tyle, że nie chciałam im psuć pierwszego pocałunku. A i jeszcze uprzedzając, tak Yatgaar widziała ich pocałunek. Tobie pozostawiam tę sprawę. Nie wiem jak twoja klacz, by zareagowała >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!