Strony

20.05.2018

Od Khonkha do Yatgaar "Niepokój"

-To nie jest dobry znak-powiedziałem, patrząc na leżące nieopodal truchło.
-Wprost wyjąłeś mi to z ust-odparła moja partnerka. Chciałem już zaproponować, abyśmy stąd odeszli, bo w końcu nie ma co podziwiać martwego gryzonia, ale coś przykuło moją uwagę.
-Czy on ma jakieś obrażenia? Ślady po kłach czy czymś takim?-spytałem.
-Nie wiem, nie za bardzo kręci mnie przyglądanie się nadgniłym zwłokom-odparła Yatgaar. Mimo to podeszliśmy kawałek bliżej. Na ciele gryzonia nie było jednak widać żadnych ran.
-To znaczy, że na pewno nie został zabity przez żadnego drapieżnika. Być może padł z powodu jakiejś choroby albo starości-powiedziałem, bagatelizując problem. Ruszyliśmy dalej. Dzień był idealny na tego typu wędrówki, na niebie nie było widać ani jednej chmurki. Znając jednak tutejszą zmienność pogody, modliłem się, aby nagle nie rozpętała się ulewa stulecia. Powróciliśmy z moją partnerką do wspólnej rozmowy i żartów, co jakiś czas się przekomarzając. Zatrzymaliśmy się na trochę przy jednej z większych kałuż, aby spokojnie napić się wody. Następnie zjedliśmy nieco trawy i udaliśmy się na dalszy spacer.
-Chyba trzeba już wracać-powiedziała Yatgaar, oglądając się za siebie, w stronę, z której przyszliśmy. Westchnąłem ciężko. Miała rację, nie powinniśmy zostawiać dzieci i klanu samych na zbyt długo. Jednak od tak dawna nie miałem szansy spędzić z nią sam na sam choćby chwili, a co dopiero pół dnia.
-Wracajmy-powiedziałem. Zaczęliśmy kierować się z powrotem w stronę klanu, ale szliśmy nieco inną drogą. W pewnym momencie coś przykuło mój wzrok. Pod jednym z drzew ujrzałem coś dziwnego. Od razu po podejściu zauważyłem dwa martwe burunduki. Rzuciło mi się w oczy, że one również nie miały żadnych ran. Ponadto musiały nie żyć od niedawna, gdyż w powietrzu nie unosił się jeszcze smród świadczący o rozkładzie ciała.
-No dobrze, to już jest niepokojące. I to bardzo-powiedziałem.
-Nie wyciągajmy pochopnych wniosków. To może być przypadek-odparła Yatgaar.
-Przypadek? Trzy martwe ciała gryzoni w jeden dzień? Chyba sama w to nie wierzysz-powiedziałem, wyczekując jej reakcji.
-Mamy za mało informacji, aby cokolwiek o tym powiedzieć-zauważyła trzeźwo moja partnerka.
-Więc może chodźmy zapytać w stadzie, czy ktoś jeszcze nie natknął się na martwe zwierzęta? Możemy też prosić o szczególne skupienie na tej kwestii w czasie spacerów. Jeśli takich przypadków jest więcej, dowiemy się, co się za tym kryje-powiedziałem. Yatgaar rzuciła mi spojrzenie z serii "dobrze mówisz, niech tak będzie", po czym ruszyliśmy dalej w stronę klanu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!