Strony

5.03.2018

Od Valentii do Krika "Szczęście razy dwa"

Noc spędziliśmy razem przytuleni, ciało ogiera ogrzewało mnie, dzięki czemu sen był przyjemny jak nigdy. Wspominałam także miło ostatni wieczór, dodatkowo mogłabym przyrzec, że uśmiechałam się śpiąc. Rano zbudził mnie śpiew ptaków, słońce świeciło blado, ale jednak, kto wie? Może wiosna już dawała o sobie znać? Kirk nie spał tylko stał na zewnątrz i coś jadł, podeszłam do niego i się przywitałam.
-Cześć –powiedziałam uśmiechając się, spojrzenie ogiera zawsze mnie koiło.
-Cześć –odparł, także się uśmiechając- Jak minęła Ci noc?
-Wspaniale – popatrzyłam na niego i razem zjedliśmy ,,śniadanie”. Potem ruszyliśmy w dalszą drogę.
Szliśmy zupełnie obok siebie, byłam przeszczęśliwa, kochałam tego ogiera, a on mnie.. To było jak z bajki. Rozmawialiśmy o wszystkim szeroko się uśmiechając, niektóre tematy nie miały sensu, jednak rozmowa z nim była piękna nawet wtedy.
-Może dziś, lub jutro uda nam się dojść do Klanu? –powiedziałam bardziej do siebie- Byłabym wtedy chyba tak szczęśliwa jak nigdy.. Choć życie z tobą było byłoby tak szczęśliwe, nawet bez niego.. –powiedziałam półszeptem, przykładając swoją głowę do jego szyi.
-Wierz mi, dla mnie również–zaśmiał się ogier a ja mu zawtórowałam. Ranek minął szybko i przyjemnie, na postój zatrzymaliśmy się tylko raz.

***

Wiatr rozwiewał mi grzywę, kiedy kłusowaliśmy przez las. Patrzyliśmy na siebie przez cały czas, miłość wypełniała nasze oczy do granic możliwości, przez to patrzenie nie byliśmy skupieni na drodze i wpadliśmy w błoto, przez chwilę w milczeniu patrzyliśmy na siebie, a potem zaczęliśmy się śmiać, głośniej i głośniej.
-Jak my wyglądamy? –zaśmiałam się.
-Raczej nie lepiej, niż to błoto –ogier popatrzył na mnie z rozbawieniem, po tym wszystkim udało nam się znaleźć lodowaty, jednak nie zamarznięty strumyk. Umyliśmy się i ruszyliśmy. Okolica wydawała się bardzo znajoma, nawet bardzo, ale to bardzo.-Kirk, nie wydaje Ci się.. że jest tu.. znajomo? –powiedziałam powoli .
-Mi już od dawna, myślałem, że możemy się kręcić w kółko, ale teraz nie wiem czy to prawda.. –odparł ogier rozglądając się na boki.
-Skoro to jest ta droga, to chyba możemy przyśpieszyć! –powiedziałam i dotknęłam ogiera pyskiem wołając:
-BEREK! –po czym ruszyłam droga galopując się i śmiejąc a Kirk również.
<Kirk?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!