Westchnęłam przeciągle i spojrzałam na nogę Kirka. Żałowałam, że dałam się zadrapać panterze. Teraz wszyscy kręcili się wokół mnie, i nie spoglądali na własne rany.
-To.. boli –szepnęłam cicho, patrząc w miejsce gdzie odszedł Eragon z naszymi córkami.
-Wiem, niedługo będzie tu medyk –odparł Kirk, a ja pokiwałam jedynie głową i ze smutkiem spojrzałam na ranę.
-Wstydzę się tego.. –powiedziałam po chwili milczenia.
-Czego? –zapytał rozkojarzony Kirk.
-Że uwaga jest teraz skupiona na mnie, a ty też jesteś ranny.. –powiedziałam, wskazując jego nogę.
Mój partner popatrzył na mnie i chwilę milczał.
-Masz poważniejszą ranę, moją zajmę się później.. –powiedział ogier, przykładając pysk do mojej szyi a ja się lekko uśmiechnęłam. Byliśmy na środku drogi, nie podobało mi się to więc z dużym bólem przeciągnęłam się pod drzewo, żeby znaleźć oparcie. Oczy Kirka wrażały niechęć do tej czynności, ale nic nie powiedział. Po chwili przeszedł mnie straszliwy ból.
-Gdzie ten Nick? Chyba tu zaraz wykorkuję –powiedziałam zaciskając zęby.
-Ani mi się waż! –odparł na to Kirk i przybliżył się do mnie. W końcu ujrzałam zbliżającego się Nicka. Podbiegł szybko.
-Co się dokładnie stało? –spytał kuc, widocznie widział ranę, ale chciał znać przyczyny jej powstania.
-Zaatakowała nas pantera podczas poszukiwać naszych córek –powiedział Kirk. Kuc przytaknął i podszedł do mnie. Przykładał mi jakieś zioła, które cholernie szczypały kiedy przykładało je się do ran. W końcu Nick zabandażował rozcięcie.
-To powinno wystarczyć, n-nie możesz zbytnio się po-poruszać –stwierdził Nick, a jak kiwnęłam głową. Kirk pomógł mi dojść do reszty Klanu i ułożyć się wygodnie. Po chwili przybiegły klaczki.
-Co się stało mamie? –zawołała Khairtai.
-No właśnie? –zgodnie potwierdziła Vayola. Popatrzyłam na klaczki i myślałam jak im to wytłumaczyć bez zbędnych zmartwień, na szczęście na pomoc przyszedł mi Kirk.
-Wasza mama troszkę się zraniła, i musi odpocząć –powiedział ogier. Klaczki spojrzały na siebie zdziwione, ale nie wypytywały o więcej. Patrzyłam na to wszystko z uśmiechem, znowu byliśmy bezpieczni. Po jakimś czasie, zaczęły mi opadać powieki. Pogrążyłam się we śnie.
<Kirk?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!