-Czy...zostałabyś moją partnerką? –spytał po chwili ogier.
W tym samym momencie, moje serce zwolniło. Rzeczywistość przybrała niecodzienny kształt, wszystko okalała nicość, byłam tylko Kirk, i ja. Słyszałam śpiew ptaków, szum wody w jeziorach, szelest liści i skrzyp drzew uginających się pod ciężarem białego puchu, a wszystko to, doprowadziło mnie do wypowiedzenia jednego, ale przełomowego słowa.
-Tak –powiedziałam w szoku, na mojej twarzy pojawił się uśmiech, oczy zabłyszczały jak gwiazdy a całe moje ciało drgnęło. Kirk popatrzył na mnie z tak wielkim szczęściem, że ja aż prawie się rozpłakałam. Nagle jak błyskawice, oboje do siebie doskoczyliśmy i przytuliliśmy się.
-Kocham Cię, -powiedział Kirk uśmiechając się.
-Ja też.. –a potem ucichłam w jego objęciach. W tamtej chwili byłam tylko ja, on i nasza miłość.
***
Po tamtym wydarzeniu zasnęliśmy przytuleni, szczęście jakie leżało na moim sercu nie miało końca, a ja cały czas się uśmiechałam. Obudziliśmy się w praktycznie tym samym czasie, przeszliśmy się na krótki spacer, śnieg bardzo powoli topniał, sprawiało mi to następną radość, a dodatkowo w brzuchu miałam źrebię, źrebię moje, i mojego przyszłego partnera.
-Dobrze się dziś czujesz? –spytał Kirk.
-Tak, mam nadzieję, że tak będzie cały czas, aczkolwiek wtedy wyglądałam jak duch –zaśmiałam się.
-Nie przesadzaj –powiedział ogier z rozbawioną miną, a ja go przytuliłam, potem czekało trochę obowiązków, przez około godzinę szpiegowałam na granicach osiedlenia Klanu, jednak nic tam nie było co napawało mnie entuzjazmem, wojna się już kończyła, cieszyło mnie to bo nie mogłam wiecznie patrzeć na rozlew krwi i wiele śmierci. Jakiś czas potem wróciłam do Kirka. Dzień minął szybko, nawet nie zauważyłam nawet, że zapadła noc.
-Cześć.. –przywitałam się z ogierem i położyłam obok niego.
-Cześć.. –odparł Kirk uśmiechając się. Przytuliłam go.
-Ten dzień był spełnieniem moich marzeń.. –też się uśmiechnęłam.
<Kirk?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!