To chyba najbardziej uparte zwierzę, jakie spotkałem-pomyślałem, widząc na naszej drodze panterę. Drapieżnikowi udało się uniknąć naszych ciosów. Skoczył w stronę Valentii, którą poważnie zranił i zwrócił się w stronę naszych córek. Nim zdążyłem dobiec do Vayli i Khairtai, znalazł się tam jakimś cudem Eragon. Zamachnął się i kopnął panterę, która na szczęście nie zdążyła zaatakować klaczek. Miałem nadzieję, że nie zadała także żadnych ran Eragonowi. Pantera wydała z siebie straszny jęk bólu, upadając parę metrów dalej. Zwierzę wydawało z siebie mnóstwo pełnych irytacji prychnięć i syków. Próbowało się też podnieść, ale nie było w stanie. Nie chciałem wnikać, czemu nie może wstać. Liczyło się tylko to, że pantera została skutecznie unieszkodliwiona.
-Eragon, zajmij się Vayolą i Khairtai!-zawołałem, a sam podbiegłem do swojej partnerki. Valentia mocno krwawiła i nie wyglądało to najlepiej.
-Nic się nie martw, zaraz wezwiemy pomoc-powiedziałem do klaczy, chcąc ją uspokoić.
-Nic im nie jest!-zawołał Eragon.
-Dobrze, weź wiec Vayalę i Khairtai i biegnijcie do klanu. Niech ktoś się nimi zajmie, a ty sprowadź pomoc dla Valentii-odparłem.
-Ale nie mogę was tak tu zostawić-zaprotestował.
-Masz lepszy pomysł? Śmiało, zamieniam się w słuch-powiedziałem, odwracając się w stronę Eragona. Ogier zamilkł na chwilę.
-Wrócę jak najszybciej-odparł w końcu.-Vayola, Khairtai, idziecie ze mną-zwrócił się do klaczek.
-Ale my chcemy zostać z mamą i tatą-zaprotestowała Vayola.
-Bez dyskusji. Nie mamy czasu do stracenia-powiedział w miarę łagodnie, ale stanowczo Eragon. Jako nauczyciel wiedział na szczęście, jak przemówić do źrebięcia, by posłuchało. W końcu cała trójka zaczęła się biegiem oddalać. Ja postanowiłem skupić się na Valentii. Nie znałem się na medycynie i nie wiedziałem, jak jej pomóc. Ponadto wokoło nie było chyba niczego, co by się teraz przydało. Uznałem, że najlepiej będzie, jeśli postaram się zająć Valentię rozmową, by nie straciła przytomności.
-Jak się czujesz?-zadałem chyba najgłupsze pytanie.
-A jak twoim zadaniem czuje się ktoś z rozciętym brzuchem? Czuję się świetnie-powiedziała słabym głosem klacz.
<Valentia? Wybacz, ze tak mało akcji XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!