Mimo trwających przygotowań do wojny, udało mi się znaleźć chwilę wolnego czasu. Postanowiłem więc porozmawiać z Krisopią. Znalezienie jej nie było trudne, gdyż, jako straż władcy, powinna zawsze trzymać się gdzieś blisko.
- Witaj, Krisopio- powiedziałem, podchodząc do niej.
- Witaj, Khonkh- odparła.
- Jesteś w naszym klanie już kilka dni. Jak Ci się tutaj podoba? Potrzebujesz czegoś? Pasuje Ci wybrana ranga?
- Bardzo miło mi się tutaj żyje. Zaś z moją profesją nie mam najmniejszego problemu, bo w poprzednim stadzie także zajmowałam się strzeżeniem władcy. Dziękuję za troskę- odparła klacz, uśmiechając się przyjaźnie.
- Cieszę się w takim razie, że polubiłaś życie w Klanie Mroźnej Duszy- powiedziałem. Na moim pysku także pojawił się "grymas" radości, potocznie zwany uśmiechem.
- W końcu teraz to mój nowy dom. Ciężko jest żyć, kiedy nie lubi się swojego domu, prawda?- spytała Krisopia.
- Zgadza się. Co powiesz na mały spacer? I tak nie mamy tutaj teraz nic do zrobienia, a tak przynajmniej odpoczniemy nieco- zaproponowałem. Klacz niemal od razu przystała na moją propozycję.
- Zima ma swoje uroki, ale ja już wprost nie mogę doczekać się wiosny!- zawołała klacz, kiedy już ruszyliśmy.
- To prawda. Ta pora roku ma swój urok, ale jednocześnie są to trzy najgorsze miesiące w roku. A nawet więcej, wliczając w to jesienny i wiosenny czas, kiedy to już pojawia się śnieg- odparłem, obserwując właśnie skrzącą się od słońca białą pokrywę. Biel nadal pokrywała cały świat i, choć słońce niezmordowanie starało się ją pokonać, nie wyglądało na to, aby planowała łatwo się poddać. Wiedziałem, że jeszcze przez długi czas będziemy zmuszeni walczyć o każdy posiłek i schronienie.
- Jaka jest twoja ulubiona pora roku właściwie?- spytała po chwili klacz.
- Właściwie to nie wiem. Każda z nich ma swój urok, ale i swoje wady- odpowiedziałem.
- W sumie masz rację. Dokąd właściwie idziemy?
- Nie mam pojęcia. Gdzieś na pewno dojdziemy- odparłem. Nad naszymi głowami przeleciał jakiś ptak, ale zniknął, nim zdążyłem się mu przyjrzeć. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że cała okolica wyglądała praktycznie na opustoszałą. Wiedziałem jednak, iż to tylko złudzenie. Zwierzęta po prostu pochowały się, aby nie zginąć z powodu zimna.
- Może ty chciałabyś gdzieś iść? Nie wiem, jak wiele terenów w pobliżu poznałaś, ale mogę Cię trochę oprowadzić. Tylko będziemy musieli uważać, zawsze możemy natknąć się na szpiega ze Stada Hańby- powiedziałem.
<Krisopia? Napisałam to dopiero teraz, bo wcześniej to nowi członkowie pisali jako pierwsi i mgli opisać jak chcieli w jaki sposób trafili do KMD itd. Akcja mam nadzieję wkrótce się rozwinie XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!