Strony

21.01.2018

Od U'schii do Khonkha ,,Wszystko nabiera innego znaczenia"

Ochoczo zabrałam się za jedzenie tej części nagromadzonej trawy, która została. Szkoda, że u mnie za młodu tak smacznej nie było. Jadłam i jadłam, jednak nie długo było mi się nią rozkoszować, bo zdrowy rozsądek przezwyciężył i stwierdziłam, że TU i TERAZ muszę przekazać ogierowi wydarzenia ostatniej nocy. Niechętnie odwróciłam wzrok od pyszności i cicho zakradłam się do miejsca, gdzie mógł przebywać teraz władca. Tu akurat trafiłam w dziesiątkę. Ogier stał przed naszą „kwaterą” i patrzył w milczeniu na rozległe tereny, zaczynające się tuż przed nim i rozlegające na kilkadziesiąt kilometrów.
Uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej.
- Czy zastałam wysokość Khonkha?
- Zastałaś - odpowiedział i przyciszonym głosem zapytał - Co moja pomocniczka chciałaby się dowiedzieć, przekazać?
- To, co wydarzyło się minionej nocy.
Opowiedziałam dokładnie ogierowi czego byłam świadkiem. On wysłuchał mnie i parę dobrym minut zastanawiał się, w końcu odparł.
- Dobrze, jeszcze to przemyślę, niestety przewiduję najgorsze.
Ukłoniłam mu się lekko i chciałam wyjść, lecz zatrzymał mnie głos ogiera.
- Nie musisz mi się kłaniać- powiedział rozbawiony i potem spoważniał - Dałaś mi wiele do myślenia, ale dobrze, że tam poszłaś, dziękuję.
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się podziękowań, ale dotarło do mnie, że to było za niskie ocenianie władcy.
Wyszłam w milczeniu, dumnie unosząc głowę.
<Khonkh? Nie wiem, czy dobrze napisałam twoje imię, jak źle to przepraszam. Moje pisanie poszło na wakacje i mam nadzieję, że nie odpisuję za późno>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!