Kiedy pantera całkowicie wyzionęła ducha, Yatgaar podeszła do niej i szybkim, pewnym ruchem wyciągnęła włócznię z ciała zwierzęcia. Podziękowałem tonem, który, mam nadzieję, brzmiał obojętnie.
- Możemy już wracać. - mruknąłem, żeby nie ciągnąć tematu pomocy innym.
- W takim razie chodźmy. - uśmiechnęła się Yatgaar, która nie zwróciła większej uwagi na mój ton.
***
Po świętach kontynuowaliśmy marsz w stronę Gerel Uul. Byłem trochę zmęczony zabawą, uroczystościami religijnymi i innymi takimi rzeczami związanymi z obchodzeniem tego dnia. Dzięki Bogu wszystko zwieńczały prezenty. Czatowałem całą noc pod choinką, ale w pewnym momencie usłyszałem jakieś odgłosy i sporo oddaliłem się od świątecznego drzewka. Okazało się, że w okolicy nie ma nikogo oprócz koni i robaków, więc wróciłem do ozdobionej rośliny. Stety, a może niestety, pod choinką leżał już szereg ułożonych, kolorowych prezentów. Z trudem powstrzymałem się przed otworzeniem barwnych pakunków i wzmagając się z pokusą, usunąłem.
***
-Brave, prezenty - obudziła mnie delikatnym kopnięciem Tenebris.
-Wielka mi niespodzianka - przewróciłem oczami.
-Zobacz co dostała... - zaczęła moja podopieczna, ale jej przerwałem.
-To ty już otworzyłaś prezenty? Ja czekałem do rana - bez skrupułów wtargnąłem w środek jej zdania.
-Noo- przeciągnęła ostatnią literę klacz.
-Mogłem się tego spodziewać... - westchnąłem ciężko.
-Tylko nie płacz. Przyniósłam ci twoje prezenty - rzekła pewnie Tenebris.
-Dziękuję ci łaskawcze. Czy ty uważasz, że jestem niepełnosprawny i nie potrafię sam ich wziąć?-spytałem z przekąsem.
-A żebyś wiedział - odparła lekceważącym tonem.
-A żebyś ty się zaraz nie dowiedziała na ile mogę cię zlać - zdenerwowałem się. - Ale dobra, mów co dostałaś.
-Taki o, - wyciągnęła jakąś broń - mieczyk.
-To jest sztylet moja droga - poprawiłem ją.
-No niech ci będzie. Ale wracając do rzeczy nie musisz mi już dawać żadnej broni. - postarałem się uśmiechnąć - No i jeszcze dużą piłkę. Nie do końca wiem do czego służy, ale to sprawdzę.
-Do zabawy, bo do czego innego - odpowiedziałem na nie zadane jeszcze pytanie.
-Nigdy się nie bawiłam - wzruszyła ramionami nastolatka.
Otworzyłem swoje prezenty. Były to tarcza, płyn i kartka. Do dwóch ostatnich rzeczy były przyczepione karteczki. Ciecz miała służyć do wydłużania żywotności ekwipunku, a papier miał być przepustką do świty.
***
Wędrówka na Gerel Uul minęła bardzo szybko. Chwila i już byliśmy na szczycie. Dobra, przesadziłem. Kilka dni przed Nowym Rokiem dotarliśmy do bazy. Od razu zaczęliśmy przygotowania. Święto to było połączeniem zabawy i modlitwy. Część koni zajmowała się przygotowaniem jednej części, a druga drugiej. Khonkh oczywiście rządził. Marbell mu pomagała nadzorując przygotowania. Ja, Cherry, Tarnos, Mikado, Kasja, Valentia, Byorn, Fenrir, Hasmina i Kirk mieliśmy się zająć częścią rozrywkową. Wszystkie ogiery znosiły kamienie na stół z jedzeniem, a klacze zbierały przekąski. Wszystko poszło niespodziewanie szybko. Cherry zaproponowała, żeby ozdobić teren przeznaczony do tańców i zabawy. Ktoś rzucił też, aby sporządzić listę osób zaangażowanych w zabawę. Tak więc zwolniono mnie od ozdabiania wyższych skał szyszkami, wieńcami i innymi gadżetami. Musiałem za to ogarnąć funkcje dotyczące rozrywki. Nie wiedziałem co robić, więc zacząłem notować na jakimś kawałku skały, białym kamieniem zostawiającym na niej ślad.
CHÓR (śpiewanie)
Cherry, Kasja, Linda, Keeper, Hasmina, Dorian
PILNOWANIE POŻĄDKU I OCHRONA STADA
Bush Brave, Byorn, Fenrir, Mikado, Kirk, Grey, Yatgaar
POMOC W RAZIE USZKODZENIA CIAŁA
Marbell, U'schia
Każdy zgodził się na swoją funkcję. Pilnowanie żeby każdy wypełniał swoje zadanie należało również do moich obowiązków.
***
Khonkh podszedł pewnym krokiem do ołtarza znajdującego się na płaskim głazie, skłonił się i zaczął modlitwę.
-Panie, wielki Arocie. Ty dajesz nam dobrobyt i zsyłasz na nas klęski gdy nie jesteśmy posłuszni twojej woli. Pozwoliłeś nam bezpiecznie przetrwać ten rok i pozwoliłeś dziękować ci po raz kolejny za podarowane nam dobra. Składamy ci ofiarę jako podziękowanie za twoją łaskę i cierpliwość do nas, grzesznych istot. Zważając na nasze oddanie tobie spraw, aby kolejny rok był pełen twoich działań i twojej łaski - zakończył.
-Prosimy cię Arocie, zlituj się nad nami - powiedziała reszta stada.
Khonkh wziął nazbierane rośliny i rzucił je ze szczytu. Każdy musiał się ukłonić i w tej pozycji powtarzać to co inni.
-Przyjmij tę ofiarę jako podziękowanie za twoje dobro oraz prośbę o rok pełen twojej obecności.
***
Po modlitwie i posiłku przyszedł czas na zabawę. Miałem swoją wartę jako pierwszy. Był ze mną też Fenrir. Po pilnowaniu stada przez przeznaczony mi czas przyszła pora na zmianę. Fenrira miał zmienić Byorn, a mnie Yatgaar.
<Yatgaar? Coś się stanie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!