Strony

5.12.2017

Od Valentii do Khonkha ,,Wdzięczność i pytanie"

- Dasz radę? - spytał władca.
- Tak chyba.. tak.. –powiedziałam drżącym głosem, spojrzałam przed siebie. Zobaczyłam ogiera maści gniadej, był dość smukły.
- Zaprowadzę Cię do wody – powiedział i spojrzał na mnie. Wydawało mi się że.. nie jest zbytnio zadowolony? Postanowiłam nie zdradzać zaciekawienia choć ów ogier zwrócił moją uwagę.
- Dziękuje że mi pomagacie.. – szłam co jakiś czas potykając się o kamienie. Postanowiłam zagaić jakoś rozmowę.
- Czy te wszystkie konie.. należą do jakiegoś stada? –spytałam się, pamiętając dużą ilość koni stojących w tym samym miejscu.
- Tak, należą oni do Klanu Mroźnej Duszy, jestem ich władcą – powiedział, byłam zaskoczona tymi słowami.
- To duża odpowiedzialność.. opiekować się taką ilością koni.. – szłam obok ogiera, wypatrując jezioro, myślałam o wielu rzeczach.. Sczególnie o tym, ze muszę znaleźć klacz która mi pomogła.. i podziękować jej. Nie żywiłam jakoś specjalnie przyjaźni do klaczy.. ale tą mogłam wspominać długo.
- Tak – i już więcej się nie odezwał, szliśmy dość długo, ale wreszcie na horyzoncie zaczęła się ukazywać woda. Przyspieszyłam kroku, twarz miałam kamienną, choć w duszy tańczyłam z radości, ze ktoś postanowił mi pomóc. Podeszłam do wody i zaczęłam pić, odetchnęłam z ulgą, czując na pysku zimną wodę. Piłam jeszcze chwilę po czym przestałam..
- Dziękuje za pomoc.. mam jeszcze jedno ważne pytanie.. –starałam się zachować tajemniczo- Czy mogę dołączyć do klanu? –bałam się odpowiedzi, może mi nie pozwoli? Choć.. któż to wie?
<Khonkh?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!