Strony

29.12.2017

Od Marabell do Khonkha ,,Jaskinia przykrych wspomnień"

- Pierwszy raz widzę coś takiego - powiedziałam, patrząc na wichurę szalejącą poza jaskinią.
- Chodzi ci o zamieć? - chciał się upewnić ogier.
- Tak. Wiesz, zanim dołączyłam do tego stada, byłam zamknięta w systemie jaskiń, wraz z moim stadem. Podobno zapewniało nam to ochronę. Na powietrze wychodziło się tylko wiosną i latem, aby zjeść jakąś roślinność. Chociaż i wtedy nie wolno było odchodzić dalej niż do Wielkiego Rowu, oddzielającego nas od reszty świata.
- To dość okrutne, kazać innym stacjonować ciągle w jednym miejscu - stwierdził Khonkh.
Po wyrazie pyska widziałam, że moje zwierzenie trochę go zdziwiło.
- Zwłaszcza, kiedy tym miejscem jest jaskinia - powiedziałam, rozglądając się po wnętrzu - Oczywiście ja nie stosowałam się do zasad i uciekałam kiedy tylko mogłam. A późnej uciekłam - popatrzyłam na ogiera, aby zobaczyć jego reakcję.
Nic nie powiedział. Westchnęłam i stanęłam tuż przy wejściu, jednak w takiej odległości, że śnieg nie mógł mnie dosięgnąć.
~~*~~
Wyszliśmy z jaskini. Cały świat pokrywała warstwa białego puchu, dość gruba warstwa. Można by wręcz pomyśleć, że wichura nie minęła. Z trudem rozpoznawałam kształty poszczególnych rzeczy.
- Wydaje mi się, że znam to miejsce. Jednak nie mogę być pewien. Śnieg wszystko zasłania.
- A tego miejsca, które to przypomina, jak doszedłbyś do stada?
- Prosto - odparł ogier.
- Zatem tak idziemy - odparłam i ruszyłam przed siebie.
<Khonkh?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!