Strony

4.09.2017

Od Peril do Chiyoko, Lemon Ash (S) - ,,Nowe koleżanki"

Mama i ja jak zwykle pasłyśmy się na uboczu. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego nie podchodzimy bliżej. Kiedy ją o to zapytałam, odpowiedziała, że lubi ciszę i spokój. W głębi duszy wiedziałam jednak, że nie mówi mi prawdy. Nie byłam już w końcu małym źrebakiem, zaczynałam uczyć się i pojmować coraz więcej. Gdzieniegdzie miękki, dziecięcy włos był zastąpiony lśniącą, białą sierścią. Wiedziałam, że dorastam, jednak kiedy ostatnim razem miałam okazję przejrzeć się w tafli jeziora, nie byłam pewna, czy młódka, która zeń na mnie spogląda, jest w rzeczywistości mną. 
Słysząc, że mama z kimś rozmawia, z zaciekawieniem uniosłam łeb znad trawy. Nieczęsto ktoś do nas podchodził. Zwykle był to Shere Khan - sam, lub ze swoją partnerką. Darzyłam ich dużym szacunkiem, podobnie jak moja opiekunka.
Wystąpiłam parę kroków do przodu i schyliłam odrobinę, aby spojrzeniem dorównywać naszym gościom. Zapewne tak wyglądałam jeszcze kilka miesięcy temu. Postawiłam uszy do góry i uśmiechnęłam się. Powoli nabierałam śmiałości przy innych koniach, a przede mną stały źrebaki. Nigdy nie miałam z kim się bawić, dlatego myśl, że to może się wreszcie zmienić bardzo mnie ucieszyła. Musiałam przypomnieć sobie, że są dziećmi przywódców.
- Hej, jestem Peril - przywitałam się, zgodnie z prośbą mamy. Uprzejma byłam z natury, więc nie musiałam niczego udawać - Miło mi Was poznać.
- Nam Ciebie też - odparła starsza z sióstr, wypowiadając się za nie obie.
- Wasi rodzice wiedzą, że spacerujecie same? - zmartwiła się Nadira.
- Nie są już same - zauważyłam, chcąc ją uspokoić - Chętnie im potowarzyszę, o ile nie będą miały nic przeciwko, oczywiście - spojrzałam w stronę źrebiąt.
Moja opiekunka myślała chwilę, jakby zastanawiając się, czy jestem już na tyle duża, by powierzyć mi pod opiekę dzieci, kiedy sama teoretycznie wciąż byłam dzieckiem.
- Dobrze - zgodziła się w końcu, choć nie usłyszałam ulgi w jej głosie - Ale pamiętaj, że jeśli zauważysz lub usłyszysz coś niepokojącego, macie wrócić tu tak szybko jak tylko zdołacie - upomniała mnie.
- Dobrze, mamo. Wiesz, że jestem bardzo ostrożna, przecież sama mnie tego nauczyłaś.
Biała klacz uśmiechnęła się wreszcie na moje słowa.
- Dokąd pójdziemy? - zapytała zaciekawiona Chiyoko.
- Znam jedno fajne miejsce, które chciałabym Wam pokazać. Chodźcie - zachęciłam je, po czym żywo ruszyłam naprzód, licząc, że ruszą za mną.

<Chiyoko? Lemon Ash?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!