Strony

12.06.2017

Od Shere Khana do Amigo (S) - "Poważna rozmowa"

- Co robić?- zapytał mnie Amigo. Był zdenerwowany. Ja także, ale postarałem się to ukryć.
- Cóż, jak na wyprawę poszukiwawczą przystało, będziemy jej dalej szukać. Jeśli nie znajdziemy Iris do zmroku, to będziemy musieli zawrócić i wznowimy poszukiwania następnego dnia, klan zaś nadal pozostanie na postoju. Choć oczywiście mam nadzieję, że nie będziemy musieli tego robić i ona zaraz się znajdzie- powiedziałem, na co wszyscy pokiwali głowami z aprobatą.
- A może, żeby przeszukać większy teren, rozdzielimy się?- zaproponował Amigo.
- Doskonały pomysł. Monte, ty i Hana pójdziecie w tamtą stronę, a ja i Amigo w przeciwną. Będziemy szukać jej do skutku. Chyba, że wcześniej zapadnie zmierzch, wtedy wracamy do stada. W razie kłopotów informujemy albo kogoś z nas, albo z klanu- zarządziłem, po czym rozeszliśmy się zgodnie z moimi ustaleniami. Na początku szliśmy dość szybko i rozglądaliśmy się dokoła. Całą uwagę skupiliśmy na obserwowaniu otoczenia i wypatrywaniu dobrze znanej sylwetki. Właściwie taka cisza nie przeszkadzałaby mi, ale uznałem, że należy ją przerwać. Czułem, że muszę pogadać z Amigo, bo od jakiegoś czasu chodził po stadzie taki nieswój. Jakby ktoś zabrał dawnego, który może nie był najbardziej optymistycznym ogierem na tej planecie, ale był raczej dość przyjacielski i podmienił go na kogoś niezwykle przygaszonego.
- Amigo, od paru dni jesteś jakiś nieswój. Co cię dręczy?- przeszedłem od razu do sedna sprawy. Ogier na początku nie odpowiedział. Może miał nadzieję, że odpuszczę sobie, gdy uda, iż nie słyszał tego co przed chwilą powiedziałem.
- Amigo?- spróbowałem zwrócić na siebie jego uwagę. Ogier, widząc, że nie ma wyjście, westchnął ciężko.
- Właściwie to nic wielkiego się nie stało- powiedział wreszcie.
- Skoro tak, to dlaczego jesteś w tak złym stanie?
- Po prostu... strasznie ucieszyłem się, kiedy do klanu dołączyła moja siostra i brat. Nie zdążyłem nawet spędzić z nimi za wiele czasu, a oni, jedno po drugim, odeszli. To mnie trochę przybiło- wyrzucił w końcu z siebie Amigo.
- Wiem, jak to jest stracić kogoś bliskiego, ale nie mam pojęcia, jak mógłbym ci pomóc, co powiedzieć. Pewnie żadne słowa nie pomogą. Mogę jedynie zapewnić cię, że zawsze możesz na mnie liczyć. Pamiętaj też, że życie cały czas toczy się do przodu i nie ma co się nad sobą za bardzo użalać- powiedziałem po chwili milczenia. Nawet mnie zaskoczyła szczerość tych słów i forma ich przekazu.
<Amigo? Na razie mamy tylko poważne rozmowy>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!